05 paź 2017, 12:01
Już nie udawajcie Panie, że wszystkie jesteście takie święte ;) Z dwojga złego, to chyba wolałbym rozejście się z powodu zdrady, niż jak to ma miejsce u mojej siostry z powodu uzależnienia. Szwagier - hazardzista przepuścił, co tylko się dało. Teraz gdy zostali z niczym, a siostra otwarcie zgłosiła chęć rozwodu - nagle spotulniał. Że on już nigdy, przenigdy, że ją kocha i takie tak. Oczywiście o terapii dla hazardzistów w ośrodku Oaza nawet nie myśli. To jest dopiero dramat, a nie jakaś zdrada.