Fajny temat Paulina
Ale wiecie co ja dodam coś od siebie.Bo wydaje mi sie ,że tu nie chodzi o to jak rozpalić namietność w sobie czy w partnerze.Kochane nie szczypmy sie ,nigdy już nie będzie tak jak było przed ślubem.Małżeństwo ,partnerstwo ,dzieci to jest dopiero życie,obowiązki.Wydaję mi sie ,że w każdej z nas jest ta namiętność jaka była wcześniej,ta miłość ,ochota na seks,ale to już zupełnie cos innego.Jestesmy zagubione ,przerazone tym ,że juz nie czujemy tych ''motylków w brzuszku'',tego podniecenia ,tej ochoty na sex,ale wydaje mi się ,że to nie jest prawda.Wydaje mi się ,że to co czułysmy wcześniej to było zakochanie ,fascynacja,dopiero później przychodzi ta prawdziwa miłość,razem z jej problemami ,rozstępami,pierwszymi zmarszczkami i dziećmi.Oczywiście w kazdym związku potrzebne jest to cos ,czym moglibyśmy zaskoczyć partnera w łózku,cos podniecającego ,coś egzotycznego.Ale nawet u mnie w moim małżeństwie ,które naprawdę uważam za udane(tfu,tfu
) mijaja nawet tygodnie kiedy się nie kochamy ,a bo ja zmęczona ,a bo on zmęczony ,albo po prostu nie mamy na to ochoty.A są dni ,kiedy mozemy to robić bez przerwy
Nie uważam ,abyście były mniej namietne niż wczesniej
Jezeli partner kocha to rozumie ,że wraz z przyjściem dziecka na świat,przychodza nowe obowiazki , nowe zadania,co nie znaczy ,że nie kochamy ,bo kochamy ,tylko troszke inaczej...