To jest zawsze twardy orzech do zgryzienia. Ciężko oddać dziecko obcej osobie. Wiem to z własnego doświadczenia, bo przez dłuższy czas sama szukałam niańki. W końcu na szczęście jedna z kuzynek męża, studentka, która miała więcej czasu, zgodziła się pilnować naszego synka. Dla nas była to ogromna ulga, bo mały ją zna i lubi, a ona sama zarobiła trochę grosza. Nie byłabym jednak w stanie oddać dziecka pod opiekę komuś kogo nie znam. Moja przyjaciółka jednak musiała się na taki krok zdecydować. Jej rodzice mieszkają daleko, nie znalazła też nikogo pośród rodziny i przyjaciół. Bała się zatrudnić pierwszą lepszą kobietę z ulicy i zgłosiła się do specjalnej agencji Babyandcare, która zajmuje się pośredniczeniem pomiędzy opiekunką i rodzicami dziecka. Nianie tam zatrudnione były uprzednio przez firmę sprawdzane pod względem kwalifikacji i doświadczenia, więc można było mieć pewność, że maluchem zajmie się osoba, która naprawdę się do tego nadaje. Z tego co wiem, wszystko jak na razie było w porządku, córeczka mojej przyjaciółki bardzo tę panią polubiła, nie ma więc na co narzekać. Trzeba jednak uważać, bo nie zawsze jest tak bajkowo i kolorowo. Nie wszystkie opiekunki poświęcają dziecku odpowiednią ilość czasu, nie wspominam nawet o sytuacjach, kiedy wykradają przeróżne przedmioty z domu. To już dla mnie zupełnie niewyobrażalne