A ja tak na szybko opowiem jak Ania pojawiła się na Świecie:
Jak wiecie do szpitala trafiłam we wtorek tj 1 lipca i jak wiecie miałam wskazania do cc,ale baaardzo chciałam rodzić naturalnie, moja ginka była bardzo na nie,ale za to pan ordynator po konsylium ze specjalistami stwierdził,że spróbujemy jak się nie uda to w ostateczności cc.
Skurcze delikatne miałam, ale rozwarcia 0 więc w środę zrobili mi test otc czyli podali mi trochę oksytocyny w kroplówce,ale nie tyle,by wywołac poród tylko by sptrawdzić czy moja macica będzie się kurczyć po syntetycznej oksytocynie no i zaczęła się kurczyć co 3 min. na KTG skurcze 80 % trwało to 2 godziny po czym okazało się,że rozwarcia wciąż nie ma
. W czwartek ordynator powiedział mi,że był kiedyś taki żel który ładnie stymulował rozwarcie ale już jest nieosiągalny,więc ja mu na to,że go z podziemi wyciągnę tylko niech mi nazwę poda i faktycznie mm podzwonił po hurtowniach i znalazł 1 opakowanie w Warszawie. Przywieżli mi go wieczorkiem, lekarz dyżurny założył mi go o 18-tej a o 19-tej zaczęły się skurcze, do 5 rano leżałam jeszcze na patologii ciąży potem przeszłam na porodówkę i przyjechał już mój mąż i od tej pory rodziliśmy razem. Zawsze byłam przeciwna porodom rodzinnym,a teraz wiem,że bez Niego chyba bym nie urodziła. Pomógł mi baaardzo, przy każdym skurczu położne kazały mi przykucać, potem wstawać ja już byłam wykończona i wtedy mąż bardzo się przydał, trochę rodziłam na piłce - rewelacja - polecam, trochę spacerowaliśmy. Około 8 miałam już wreszcie 7 cm i podali mi jeszcze kroplówkę z oksytocyną i potem już szybko poszło o 10 miałam już 9 cm, położna badając mnie zrobiła mi 10 cm i na 3 skurczu partym urodziła się Ania. Poród był długi,ale nie był taki ciężki,bo partych skurczy miałam może 10 minut. Nie mogli mi przyspieszyć porodu ani nic pomóc, ponieważ pierwsze dziecko rodziłam cc i ten poród musiał postępować powoli. Potem mnie uśpili, poszyli,a jeszcze wcześniej dostałam krwotoku,bo mi się zaczął jakiś krwiak robić przy łożysku, więc straciłam sporo krwi i Hb miałam 7 więc wyobrażacie sobie jak się czułam potem. No ale najważniejsze,że Ania jest już z nami i czujemy się obie dobrze. I jeszcze jedno nie da się porównać porodu naturalnego do cc, po prostu ten moment kiedy Ania wyszła i położyli mi ją na brzuszku to chyba najwspanialsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała.