: 24 kwie 2009, 09:33
Zdjęcia rewelacyjne. Świetne miejsce.
Wisieńko to takie kolory, jakie mi się podobają.
Janiołku daj znać, jak z pracą.
Pruedence, nie pocieszę cię, ale w moi środowisku jest to samo i wiesz, najgorsze, że nawet co niektórzy pozorów nie zachowują.
Wczoraj dostałam odpowiedź z DSW. Niestety nie mają godzin dla mnie. Byłam bardzo zawiedziona, ponieważ z rozmowy z dyrektorem instytutu wynikało, że chętnie by mnie widzieli. Zwłaszcza, że niby w zeszłym roku musieli zrezygnować z zajęć, ponieważ nie mieli specjalisty. Środowisko jest niewielkie i wszyscy się znają, albo znają tych, co znają określone osoby, stąd wiem, ze teoretycznie była to praca dla takiej osoby jak ja, ale cóż. Drugi raz mi się zdarza, że niestety nie ma dla mnie godzin, mimo iż jestem kandydatem idealnym. Cóż, przykre, ale tak bywa. O szczegółach i kontekście tak jak ty nie będę pisać. Ani to niczego nie zmieni, ani pomoże, co najwyżej wyleję swoje żale. Ech szkoda gadać.
Rozmowa z recenzentem była naprawdę męcząca, ale wymęczyłam zagadnienia do egzaminu i obietnicę wystawienia recenzji do czerwca. Przynajmniej jedna rzecz załatwiona pozytywnie. Poprosiłam także promotora o rozmowę z drugim recenzentem. Ja go nie znam, ale promotor tak, więc może uda się skończyć w czerwcu.
Z innej beczki, wczoraj zajęłam się oglądaniem finansów i jestem załamana. Nie ma dochodu z mojej strony, nie ma pracy i jeszcze przesunięcie odbioru mieszkania. Rany, ja nie wiem, jak my to przetrzymamy. Dodatkowa załamka, że na wrzesień potrzebuję zaświadczenia z pracy, bo Amelka straci żłobek, o staraniach o przedszkole nie wspominam, bo to jest odległa przyszłość. A na wyższych uczelniach są tylko godziny i to niepewne.
Wiecie co, bronie się przed myślami, że cała ta moja edukacja jest do bani, ale rzeczywistość czasem naprawdę przygniata i najgorzej, że zdarzają mi się chwilę, kiedy jestem przekonana, że nie miała sensu i niepotrzebnie próbuję wchodzić w to środowisko. A dziecko jeszcze dodatkowo wszystko komplikuje. Normalnie bym się nie przejmowała i brała prace na godziny niekoniecznie we Wrocławiu, ale gdzieś dalej i czekała, na podpisanie umowy, ale się nie da, bo żłóbek, bo przedszkole, bo w okolicy miasta, w którym mieszkam. Nie powinno tak być. Tylko jak to obejść i co zrobić?
Wisieńko to takie kolory, jakie mi się podobają.
Janiołku daj znać, jak z pracą.
Pruedence, nie pocieszę cię, ale w moi środowisku jest to samo i wiesz, najgorsze, że nawet co niektórzy pozorów nie zachowują.
Wczoraj dostałam odpowiedź z DSW. Niestety nie mają godzin dla mnie. Byłam bardzo zawiedziona, ponieważ z rozmowy z dyrektorem instytutu wynikało, że chętnie by mnie widzieli. Zwłaszcza, że niby w zeszłym roku musieli zrezygnować z zajęć, ponieważ nie mieli specjalisty. Środowisko jest niewielkie i wszyscy się znają, albo znają tych, co znają określone osoby, stąd wiem, ze teoretycznie była to praca dla takiej osoby jak ja, ale cóż. Drugi raz mi się zdarza, że niestety nie ma dla mnie godzin, mimo iż jestem kandydatem idealnym. Cóż, przykre, ale tak bywa. O szczegółach i kontekście tak jak ty nie będę pisać. Ani to niczego nie zmieni, ani pomoże, co najwyżej wyleję swoje żale. Ech szkoda gadać.
Rozmowa z recenzentem była naprawdę męcząca, ale wymęczyłam zagadnienia do egzaminu i obietnicę wystawienia recenzji do czerwca. Przynajmniej jedna rzecz załatwiona pozytywnie. Poprosiłam także promotora o rozmowę z drugim recenzentem. Ja go nie znam, ale promotor tak, więc może uda się skończyć w czerwcu.
Z innej beczki, wczoraj zajęłam się oglądaniem finansów i jestem załamana. Nie ma dochodu z mojej strony, nie ma pracy i jeszcze przesunięcie odbioru mieszkania. Rany, ja nie wiem, jak my to przetrzymamy. Dodatkowa załamka, że na wrzesień potrzebuję zaświadczenia z pracy, bo Amelka straci żłobek, o staraniach o przedszkole nie wspominam, bo to jest odległa przyszłość. A na wyższych uczelniach są tylko godziny i to niepewne.
Wiecie co, bronie się przed myślami, że cała ta moja edukacja jest do bani, ale rzeczywistość czasem naprawdę przygniata i najgorzej, że zdarzają mi się chwilę, kiedy jestem przekonana, że nie miała sensu i niepotrzebnie próbuję wchodzić w to środowisko. A dziecko jeszcze dodatkowo wszystko komplikuje. Normalnie bym się nie przejmowała i brała prace na godziny niekoniecznie we Wrocławiu, ale gdzieś dalej i czekała, na podpisanie umowy, ale się nie da, bo żłóbek, bo przedszkole, bo w okolicy miasta, w którym mieszkam. Nie powinno tak być. Tylko jak to obejść i co zrobić?