Izunia, w tym roku sie zaczelo psuc miedzy nami, raz wruczylismy do siebie, ale bylo to porazka, dluga to historia... ale chyba tak bedzie lepiej, nadal go bardzo kocham, chcialabym byc z nim, ale niewiem czy mozemy byc szczesliwe, najwazniejszy powod do rozwodu byla zdrada, jego rzeczywiscie. 5 lat temu juz raz zdradzil, wybaczylam, ale zapomniec nie moglam, zadreczalam siebie i jego tez, nie umialam mu zaufac. Bylam chora poprostu przez te 5 lat, wstyd sie przyznac , ale przeszukiwalam go kieszeni, telefon, w samochodzie zawsze szukalam jakiegos szczegolu. Ale on byl wierny tak mi sie wydaje, ale ja jak mazochystka jakas .
no i znow, chyba sama pchnelam go do innej, tak mi sie wydaje. Mysle ze trzeba bylo to przerwac, ale nie szkoduje bo mam teraz synka. D. nie chcial rozwodu, ale zrozumial ze jezeli sie nie rozwiedziemy to ja zwarijuje, namawial mnie na terapie, zeby sie leczylam ze swojej zazdrosci, ale przeciez ja przez niego taka sie zrobilam, to on powinien sie leczyc
sejana, jasne ze pozartowac trzeba, jak najbardziej, nie lubie sie uzalac nad soba dlugo

A Filipek jasne ze ze mna zostanie niema mowy o innej opcji

umarlabym jakby bylo inaczej, D. bardzo dobrze wie ze bez niego nie moge. No i jak by on go wychowywal, bardzo duzo pracuje. A widziec go bedzie zawsze jak tylko zechce.
Boje sie tych spotkan, bo jak mowilam nadal go bardzo kocham