Kingoza, bo tak jest... jak jest jedno dziecko to jest ono na tapecie i człowiek nie widzi czasu wolnego dla siebie, a co dopiero o kolejnym dziecku pomyśleć nawet :)
Przy drugim człowiek zaczyna uczyć się robić kilka rzeczy na raz. Przy trzecim żonglowac dziećmi i garami i wszystkim innym.
Jasiek jest ogólnie spokojny, więc nie ślęczę nad nim jak śpi, bywa, że i w lezaczku sobie leży w kuchni jak nie spi akurat. Potem je (a ja w tym czasie czytam sobie, czy Bobkom, przeglądam net
gadam przez tel, chociaż mi się zaraz to ukróci, bo zaczyna się zbytnio interesować wszystkim poza cyckiem jak ktos gada itd)
Ale leci jakoś.
Czas dla siebie... no nie mam właściwie. Jak była moja mama cos tam wygospodarowałam na wypad do sklepu czy urzędu. Teraz wlokę się z nimi.
ALE Jaś ma dopiero miesiąc. Wiecznie maluszkiem nie będzie. Starsze niemowlę już posadzisz dasz zabawkę, zajmie się... ja na to czekam :D Samo sobie zje itd.
Dwulatka, kochane, to jeszcze pikuś.
A pyskujący 8 latek- oooo... ciśnienie mi podnosi...
A to się nie ubierze, a to nie odrobi lekcji, zawsze na NIE!
Bunt dwulatka, foch 4 latka i pysk 8 latka, oto co mam na co dzień.
Koleżanka jednodzietna (ma 6 latkę na stanie) mi ostatnio "współczuła" jak mi się Damian rozdarł pod szkołą i beeeeczaaaałłłł...
Ale nie ma czego współczuć. Dzieci są, to maja swoje potrzeby, jazdy, ale wszystko mija, nawet jak człowieka już szag jasny trafia- to ten szlag też mija