06 wrz 2007, 11:34
Jak rodziłam pierwsze dziecko, to od początku miałam bóle parte, ale
rozwarcie było za małe i mi nie pozwolili przeć. Ale tak mnie cisnęło,
że aż pupę musiałam do góry podnosić. W końcu nie mogłam już wytrzymać
a położna kręciła się w pobliżu i mówię do niej : niech pani robi co
chce, ale ja rodzę bo już nie wytrzymam. A ona ze stoickim spokojem :
jeszcze nie, rozwarcie za małe. Ja do niej : w nonono mam rozwarcie,
rodze i już - to ona ; nooo tooo spraaawdzę (tak flegmatycznie) No jak
sprawdziła to jak nie wrzaśnie: pani poczeka! Ja się muszę przebrać do
porodu! Wołać lekarzy! - No to poczeeekaaałam. Dobrze, że ta flegma
jej potem przeszła, fajna babka się okazała
Miałam poród rodzinny,mąż trzymał mnie za ręke ja dostałam środki
przeciw bólowe i przysypiałam między skurczami,co zamknełam oczy mąż
mnie klapał po policzku mówiąc nie umieraj,wkońcu się wydarłam na
niego że jak on spać nie może to niech mi daje podrzemać.
Potem położna nie chciała mi uwierzyć że to już,mówię do niej że już a
ona że napewno jeszcze nie więc ja jej mówię że naprawdę to już a one
że napewno nie więc ja jej na to a co pani myśli że siusi zrobiłam bo
właśnie odpłyneły mi wody.
Po wszystkim lekarz który mnie szył robił to jak dla mnie strasznie
ślimaczo a ja chciałam już synusia zpowrotem na ręce wziąść,więc mu
mówie co pan doktor tam haftuje czy jak a on mi na to tak pani
inicjały wyszywam,po czym uśmialiśmy się więc lekarz mówi zebym już
się nie śmiała bo będzie krzywo.
a ja opisze historyjke mojej kolezanki...
mial byc porod rodzinny, wiec jak ją chwycilo to mąż bardzo przejety zawiozl ja do szpitala. tam wiadomo formalnosci i te bzdety no i w koncu wyladowala na sali, no ale mial byc porod rodzinny a meza nie widac. to sie dziewczyna pyta gdzie on sie podziewa a polozna mowi ze sie ubiera tzn wiecie te plaszcze kapcie workowate. no ale na nieszczescie chlopak sie chyba za duzo na dobre i na zle naogladal bo wlazl na sale w tym plaszczyku, w jednej rece trzymal workowy kapeć a drugi miał założony na głowe. i Marta jak go zobaczyla to mowi ze malo ze smiechu nie urodzila, a on zdziwiony bo nie wie o co chodzi...
z kolei moja druga kolezanka rodzila zimą no i facet jak jechali do szpitala to tez wiadomo cholernie przejety. no i tak jada i jada i w pewnym momencie odeszly jej wody, na co szanowny mężuś rzucil tekstem " nie dosc ze ciemni, zimni i nic nie widac to jeszcze samochod przecieka"