u mnie na odwrót... on dominator, ja potulna - zaś poza związkiem jestem demonem towarzystwa i to ja dominuję. Nie wiem z czego to wynika, ale tak jakoś się wyklarowało.
On też w sumie wyrzekł się sporo rzeczy, ale ostatnio do tego 'powraca', jakby przed obawą, że potem już nie będzie na to czasu.
Z dwojga złego, wolę żeby tu siedział z kolegą, niż łaził gdzieś.