Strona 4 z 5

: 05 sty 2009, 22:46
autor: Mama_Ania
sylwia27, staraj się odciągać dziś jak najczęściej. Chociaż powiem Ci szczerze, że nie jestem pewna, czy Twoja gorączka jest przeciwwskazaniem do karmienia.

: 05 sty 2009, 23:17
autor: sylwia27
Mama Ania próbowałam ściągać ale nic nie szło, boje się żeby mi pokarm nie zanikł

: 06 sty 2009, 00:10
autor: Mama_Ania
No właśnie też o tym pomyślałam... Niby to tylko jeden dzień, ale jeśli nie czujesz się na siłach by karmić... Szkoda by było...

: 06 sty 2009, 00:17
autor: Małgorzatka
Ja wyskoko gorączkowałam, wymiotowałam że hoohoh ..i karmiłam, bo to nie jest przeciwskazaniem.

: 06 sty 2009, 14:57
autor: sylwia27
mam pokarm nie za dużo go jest, ale dobrze że jest :)

: 06 sty 2009, 19:35
autor: mal
Małgorzatka, prawda jest to co piszesz , maluch i tak łyka przeciwciala :ico_oczko:

zdrowka dla was

: 07 sty 2009, 21:46
autor: Lalka
sylwia jak jestes chora,wymiotujesz to tym bardziej karm dziecko bo przekazujesz mu przeciwciała i dzidzi nie zachoruje
ja na wiosnę miałam parszywego rotavirusa,ja i mąż,spędzuliśmy całą noc i wieczór w toalecie,na zmianę,ale to było coś koszmarnego,już nie miałam czym wymiotwać,rano piersi falaki,bo tak się odwidniłam.Zadzwoniłam do pediatry i powiedziała żeby nie podawać sztucznego,tylko przystawiać cały czas małą żeby ssała nawet jak nic nie leci.no i wieczorem juz było mleko .musisz dużo pić jak wymiotujesz
Nie obraź się ale mam wrażenie że nie chcesz karmić piersią...

: 07 sty 2009, 22:52
autor: Małgorzatka
Nie obraź się ale mam wrażenie że nie chcesz karmić piersią...
No niestety ja też jakoś odniosłam takie wrażenie, zero motywacji, samozaparcia z Twojej strony :ico_noniewiem: :ico_wstydzioch:

: 09 sty 2009, 00:48
autor: sylwia27
to jesteście w błędzie, ja po prostu nie miałam już siły i byłam zmęczona nic nie mogłam zrobić teraz jest już lepiej...

: 09 sty 2009, 16:37
autor: Lalka
to jesteście w błędzie, ja po prostu nie miałam już siły i byłam zmęczona nic nie mogłam zrobić teraz jest już lepiej...
wiesz,ja jak urodziłam Hanię i już wyszłyśmy ze szpitala to prawie 2 tygodnie leżałam jeszcze w domu,źle się czułam i leżałam razem z moją córeczką ,patrzyłam na nią jak śpi jak ssie.To się wtedy tylko liczyło ,nic innego...bolały mnie piersi bardzo bo miałam nawał pokarmu,kilka razy wstawałam w nocy i odciągałam.Dodam jeszcze że nie miałam żadnej pomocy zewnątrz,mąż po kilku dniach musiał iść do pracy,moi rodzice mieszkają daleko,ciocia mnie odwiedziła 2 razy...miałam depresje poporodową,bałam się że nie dam rady spełnić się w roli matki mimo że moja córeczką jest wymarzona wyśniona i upragniona.Nie pomyślałam przez ten czas że nic nie jestem w stanie zrobić bo co się liczyło bardziej od niej??nic ,zupełnie nic,nie ma takiej rzeczy dla kogoś kto na prawdę tego chce..potem przyszedł tkzn.kryzys laktacyjny który de facto nie istnieje,ale jak człowiek się naczyta myśli że tak jest.walczyłam non stop żeby mieć jak najwięcej pokarmu ale niestety po 14 miesiącach i 2 tygodniach karmienia Hani musiałam ją odstawić bo zaszłam w ciążę i muszę brać leki na podtrzymanie.