: 02 lut 2009, 21:51
ja z całego porodu najbardziej bałam się nacinania, ale uważam, że nie zostałam nacięta pochopnie, położna najpierw wodziła palcami i dłońmi dookoła, jakby chcą więcej miejsca zrobić maluszkowi i na dół naciskała i naciągała mocno, ale w końcu ciachnęła i faktycznie wtedy było mi już wszystko jedno, szkoda tylko, że szwy miałam rozpuszczalne, bo były upierdliwe i sama je w końcu obskubałam, bo nie chciały odpaść, teraz nie ma nawet blizny, a cieszę się, że nie dała mi pęknąć obok mnie na sali poporodowej leżała dziewczyna, która urodziła ponad 4 kilową córę bez nacinania, więc uważam, że mi to chyba po prostu było potrzebne