: 11 wrz 2007, 10:20
U mnie z tym wyrostkiem to była jazda.To było 6 lat temu.Wieczorami zaczynał mnie boleć brzuch ale ja dzielna i wytrwała do lekarza sie nie wybrała.Któregoś wieczora Misiek nie mógł juz na mnie patrzeć jak sie z bólu zwijam i zawiózł mnie na pogotowie.Tam zastrzyk i nic.Wysłali na izę przyjęć do szpitala.A tam siedziałły 2 mądre flądry-pielęgniarka(żona kuzyna mojego Miśka) i dr.Ginekolog.Jak zobaczyły że chłopak przywiózł to od razu na oko stwierdziły że to pewnie ciaża i głupie uśmiechy i docinki.Misiek opirdolił obie no to pani ginekolog wzieła mnie na badanie.Tak bolesnego to w życiu nie miałam.Stwierdziła zapalenie macicy i na oddział.Leżałam tam tydzień i co dzień było to samo: w dzień super nic mnienie boli a wieczorem ból przerazliwy całego brzucha i krwawienie.W czasie tych dni lekarze zmieniali co raz diagnoze z zapalenia macicy zrobiło sie zapalenie przydatków, potem problemy hormonalne , ciąża pozamaciczna i tak co kilka dni co raz to inne leki.I wkońcu jednego wieczora miał dyżur lekarz ginekolog z innego szpitala.W tym szpitalu był 2 razy w miesiaću.Zbadał mnie , zrobił usg i powiedział wprost ze nie wie co mi jest.W ciągu 2 godzin miałam biegunke , wymioty nawet po kroplówce a wyniki to mi tak spadły że on przyszedł i wprost sie spytał czy wyrazam zgode na operację bo on musi mnie otworzyc bo sam nie wie co jest a w takim tępie to j mu do północy wikituję.Zgodziłam sie.Zawieżli mnie na salę operacyjną uspali.Po godzinie ledwo mnie dobudzili i lekarz z usmiechem oznajmił że ledwo zdążył bo mu wyrostek sie w reku sie rozlał.Potem tylko pamietam że ile razy sie obudziłam to on przy mnie siedział .Jestem mu wdzieczna że mi zrobił ta operacje bo te konowały co pracują w tamtym szpitalu to krowy po cyckach macać a nie ludzmi sie zajmować.