Ja rodziłam w szpitalu gdzie były pojedyńcze sale,fajnie bo nikt na tyłek nie zerkał
Majtek specjalnych nie miałam tylko zwykłe ale i tak w większości się leży na podkładzie właśnie żeby się wietrzyło...
Co do ubranek,u mnie w szpitalu nie smarowali fioletem tylko spirytusem...więc się nie brudziły od tego ale od krwi owszem no i faktycznie jakby nasze zabrali do prania to już po nich.Szpitalne nie były rewelacyjne ale śliczne dzieciątka we wszystkim wyglądają uroczo.
Pokoje były pojedyńcze ale ubikacje i prysznice na całe piętro.