: 25 wrz 2010, 19:59
witam dziewczynki.
nie wylądowałam na weselu. heh mój mąż po raz kolejny pokazał na co go stać.
ok 14 wrócił z pracy. zjadł wziął prysznic i powiedział że położy się na chwile bo jest strasznie zmęczony. ja o 16 byłam gotowa. chciał się przespać to stwierdziliśmy że nie będziemy jechać do kościoła na mszę tylko już na koniec na składnanie zyczeń. msza była na 17.
o 16.30 zaczęłam go budzić. G wstan i G wstań. nic. ostatni raz Cię budzę. <już cała w nerwach>
o 17 potrząsnęłam nim żeby wstawał bo już 17 zanim sie zbierze to oni dojadą pod salę a trzeba prezent dać i życzenia złozyć.
wielce oburzony że do kościoła nie idziemy czego ja chce. zaczełam krzyczeć na niego on do mnie żebym się nie darła bo zaraz wcale nie pójdziemy. ha! nie to nie nigdzie nie idziemy.
o 17.30 jechali z kościola bo trąbili. poszłam do niego jeszcze raz i mówię że jadą już z kościoła na salę, on no szkoda troche i dalej spać.
za chwile dzwoni jego brat gdzie my jestesmy. powiedziałam co i jak i dałam G do tel.
o 19 z łaski swojej wstał ubrał się w garnitur. i czy idziemy. pff o tej godzinie chyba robić z siebie pośmiewisko.
popłakałam się z nerw, ciśnienie mi podskoczyło, źle się poczułam.
on zabrał się i gdzieś poszedł. nie ma go. ulotnił się.
wypiłam meliskę. mam dość.
nie wylądowałam na weselu. heh mój mąż po raz kolejny pokazał na co go stać.
ok 14 wrócił z pracy. zjadł wziął prysznic i powiedział że położy się na chwile bo jest strasznie zmęczony. ja o 16 byłam gotowa. chciał się przespać to stwierdziliśmy że nie będziemy jechać do kościoła na mszę tylko już na koniec na składnanie zyczeń. msza była na 17.
o 16.30 zaczęłam go budzić. G wstan i G wstań. nic. ostatni raz Cię budzę. <już cała w nerwach>
o 17 potrząsnęłam nim żeby wstawał bo już 17 zanim sie zbierze to oni dojadą pod salę a trzeba prezent dać i życzenia złozyć.
wielce oburzony że do kościoła nie idziemy czego ja chce. zaczełam krzyczeć na niego on do mnie żebym się nie darła bo zaraz wcale nie pójdziemy. ha! nie to nie nigdzie nie idziemy.
o 17.30 jechali z kościola bo trąbili. poszłam do niego jeszcze raz i mówię że jadą już z kościoła na salę, on no szkoda troche i dalej spać.
za chwile dzwoni jego brat gdzie my jestesmy. powiedziałam co i jak i dałam G do tel.
o 19 z łaski swojej wstał ubrał się w garnitur. i czy idziemy. pff o tej godzinie chyba robić z siebie pośmiewisko.
popłakałam się z nerw, ciśnienie mi podskoczyło, źle się poczułam.
on zabrał się i gdzieś poszedł. nie ma go. ulotnił się.
wypiłam meliskę. mam dość.