witajcie po strasznej nocy....pomijając fakt,że wczorajszy bilans jedzeniowy (czytaj-to co weszło i nie wyszło) to słownie-jedna bułka...zwymiotowałam również obiad. Mój Pio troche sie tym wystraszył i podjął temat porodu czy mam torbe gotową itp....i kazał mi najpóźniej w przyszłym tygodniu wziąć sie za to porzadnie, mimo że mu poprzysięgłam ze nic sie nie bedzie jeszcze długo działo
z tego wszystkiego miałam dziś cholernie realistyczny sen, ze odeszły mi wody. Ale miałam pietra
a noc....ta zgaga mnie wykończy
no nic-spróbuję wrzucic w siebie jakies śniadanie....buziaczki!!!