Cześć Kochane!!!!
K@tka gratulacje dla siostry i jeszcze raz dla wszystkich mamusiek
. Ja dziękuję za komplementy o moim Syneczku. Powoli dochodzę do siebie i On też przyzwyczaja się do domu.
Dziewczyny miałam poród z przygodami. Zaczęło sie 3 stycznia. Wzięli mnia na porodówkę i działałam od 11 do 17-tej i skurcze ustały.... Zostawili mnie na noc. W nocy dostałm znowu skurczy i w piatek cała akcja od nowa. Na początku wszystko zapowiadało się ok i miałam rodzić naturalnie. Byłam umęczona tym dniem wcześniejszym i skurczami w nocy, więc u mnie bez znieczulenia zewnątrzoponowego sie nie obeszło. Polecam! Po prostu rewelacja! I faktycznie dostałam go za darmo z funduszu. I tak sobie rodziłam dalej i przyszedł ordynator pooglądał brzuszek i nagle coś mu się nie spodobało i szybko wzięli nie na stół. Maluszkowi zaczęło zanikać tętno, bo się okręcił pępowinką
. No ale wszystko skończyło sie dobrze, jednak samo dochodzenie do siebie po cesarce....masakra. Dziewczyny to jest naprawdę poważna operacja, więc jeśli tylko się da lepiej rodzić naturalnie.
Kończę!!! W miarę możliwości Was doczytam i będę do Was pisać.
Trzymam kciuki za przyszłe mamy!
[ Dodano: 2008-01-12, 10:13 ]Acha .... zapomniałam Wam dodać, że miałam poród rodzinny. Polecam bardzo mocno. Gdyby nie mąż, to nie wiem, jakbym to przeszła wszystko. Przydaje się do wszystkiego... oddychał razem ze mną, robił masaż pleców, zwilżał mi usta wodą ... no i przede wszystkim to odczucie, że nie jest się samemu naprawdę pomaga.
[ Dodano: 2008-01-12, 10:14 ]Łącznie w piatek rodziłam ponad 6 godzin, także w miarę szybko.