Macie racje, nie pomyslalam o tym ze mam sczzescie ze od razu trafilam na "te" osobe. Wydaje mi sie jednak ze nie jest to dzielo przypadku. Tutaj maja taki system ze w poradni dla Mamy i dziecka maja na etacie ta psycholozke, ktora od lat pracuje wlasnie z ciezarnymi i kobitkami po porodzie. Wie jak podejsc i zrozumiec.
Ja wiem ze niektore moje lepsze stany moga byc krotkotrwale tylko jak pisalam ja bardziej cierpie na stany lekowe niz typowa depresje. Ja uwielbiam ludzi, zycie i mam "tylko" problem z tym, ze mam czasem natretne mysli ktorych nie moge sie pozbyc i ktore maja forme obaw przed czyms. Teraz ubzduralam sobie depresje poporodowa ktorej sie boje jak ognia i sie tymi myslami zatruwalam.... Naprawde najbardziej zaskoczyla mnie psycholozka tym tekstem, ze to "naturalne ze sie boisz, bo depresja poporodowa to niefajna rzecz i rozumiem ze jestes zmeczona tym ze sie ciagle zamartwiasz. Ale pomysl ze nawet jak Cie dopadnie bedziesz na nia doskonale przygotowana i Cie nie zaskoczy poniewaz wiesz juz na jej temat tak wiele. Ta wiedza Ci pomoze walczyc z nia..." Nigdy bym o tym tak nie pomyslala!! A przeciez to racja
Kasiu, to Ty msz sie z ta "mamusia" tak jak ja z Zuzanny "tatusiem", szlag by ich trafil. Ja tam wcale nie mam wyrzutow sumienia ze mu zle zycze. Co gorsza nie raz mysle sobie ze wielka przysluge by nam wszystkim zrobil gdyby umarl. To straszne ale naprawde tak sadze. Nienawidze go i zrobie wszystko aby go zniszczyc. Tyle razy przez niego plakalam ze przestalam juz liczyc. A Zuzi wcale nie pozbawie ojca, bo on nie jest ojcem, on tylko ja splodzil a wychowuje ja moj maz i to do niego mowi "tatusiu". Nie zadreczaj sie ze zle o niej mmyslisz, masz prawo do wszelkich negatywnych uczuc!!!
Mal, Meggi, dziekuje!!!
Mam nadzieje ze moj dobry nastroj potrwa przynajmniej do jutra