Secret, niestety mnie ciągnie i to cholernie do słodyczy, do chipsów i nawet do gazowanego... tylko ja tego nie jem po prostu prawie w ogóle... jak mi się chce słodkiego to owoce wciągam, chipsów nie kupujemy, a gazowane zastąpiłam multiwitaminą plusssz jak się rozpuści to prawie jak napój gazowany
A jem słodycze jak mam ochotę, tylko w rozsądnych ilościach. Dobrze, że tej ochoty nie mam za często. Dzisiaj na przykład zjadłam sezamki. Chipsów całe szczęście nie lubię. To raczej Mój chłop mnie namawia (bo on lubi) i jeszcze mówi, że to dla dzidzi.
Martwie się o Sandrusię. A jak urodziła nie daj Boże.... tfu, nawet nie chcę myśleć.
Ja żarłam owoce strasznie, tyle, że pod koniec był mały wybór i jadłam winogrona i banany, a po bananach umierałam na zgagę.
ja też wypatruję wieści od niej... ale mam nadzieję, że jest wszystko w porządku
będziecie się śmiały, ale Wam powiem... kobieta w dwupaku na emigracji potrzebuje bardzo mało, żeby uzyskać rozkosz podniebienia ja to potwierdziłam wczoraj właśnie Chłop mi kupił kostkę polskiego sera żółtego i po prostu mało co nie umarłam z radości i tak kroiłam w cieniutkie plasterki i zjadłam 250g sera morskiego i to było lepsze niż najlepsza tabliczka czekolady
a ja juz sie kłade... mąz zaraz do pracy a niunia mnie terrorytzuje bo sie nie odzywa ehhhh... a rano na usg,... zawsze jak na nie ide to mam stresa nie wiem czemu