witajcie
dotarłam po długim weekendzie na wyjeździe. byliśmy od czwartku w Sandomierzu, a w sobotę na weselu znajomych w tejże okolicy. było super, cały wypad + wesele jak najbardziej udane. tylko niestety Filip dał popalić i po 2 godzinach wyprowadziłam go z imprezy, bo się nie umiał zachować
dochodzę do wniosku, że na niego takie duże spędy ludzkie jakoś dziwnie działają, że on jakiegoś szału dostaje - nie usiedzi spokojnie na miejscu, tylko biegnie przed siebie, niczego się nie boi, i trzeba go ganiać non stop, a jak się go chce wziąć na ręce to jest wielki ryk i histeria. tak się zachowywał niedawno na basenie, tak się zachowywał w sobotę na weselu. po 2 godzinach mieliśmy tak dość, że się wkurzyłam i poszłam z nim do pokoju hotelowego, który był piętro wyżej, odczekałam na porę spania i go położyłam do łóżeczka, i dopiero na spokojnie mogłam zejść na dół i coś mieć z tego wesela. nie wiem, czy mu to przejdzie i kiedy, ale naprawdę zaczyna się bardzo niefajnie w miejscach publicznych zachowywać. czy ktoś też tak ma?
znów piszecie o pracy, ja dziś byłam na kolejnej rozmowie. decyzja będzie w poniedziałek. oczywiście jak zawsze wmawiam sobie, żeby się nie łudzić, ale chcąc nie chcąc i tak mam nadzieję
zwłaszcza jak mi babka takie rzeczy mówi, że ja to mam taką "ugruntowaną" sytuację rodzinną (mąż i dziecko) i to jest na plus, bo do nich do same dziewczyny po studiach przychodzą. i jeszcze powiedziała, że większość kandydatów to bezrobotni nauczyciele. heh, no coś takiego...
co do diety, to ja o dziwo w końcu mogę powiedzieć, że jestem zadowolona. co prawda nie tracę na wadze już w takim tempie jak to było na początku, bo zwyczajnie nie pilnuję diety no i cudów nie ma, ale nie przytyłam nic i ta waga pomalutku, ale spada. postanowiłam, że nie pojadę więcej do dietetyczki, bo ona zakładała, że zakończymy dietę, jak zrzucę jeszcze 8kg, no ale to qwa końca nie widać
jak bym pilnowała to by już dawno był koniec, a tak to bez sensu, wyrzucanie pieniędzy... jestem zadowolona z tego co jest, postaram się tak tej diety trzymać, żeby jeszcze zgubić te parę kg, zaczęłam biegać i o dziwo spodobało mi się (całe życie nienawidziłam biegania
), postaram się znowu wrócić do ćwiczeń, bo też zaniedbałam ostatnio...
CO Z NASZYM SPOTKANIEM??? czy wszyscy już odpuścili?
tak liczyłam, że się zobaczymy...
Gabi trzymaj się!!