aniawlkp86, nie dziękuję :) Ależ jestem podekscytowana, chociaż staram się pochamować emocje - już się nauczyłam, że dopóki czegś nie masz w ręku nie ma co się cieszyć. Ale cięzko jest mi się powstrzymać... Już planuje na weekend zapraszać znajomych na imprezkę... Ojojoj....
Miluśka, wiesz że przechodziłam niedawno to samo... chociaz do końca nie pisałam co u mnie sie działo niedawno, bo byłam załamana, ale postawiłam się bardzo wyraźnie A. Powiedziałam, że jeżeli go przerasta obecna sytuacja, jeżeli chce być kawalerem i wracać do domu kiedy chce, to niech wypier...papier. Niech zabiera swoje szmaty i idzie, ale powrotu nie będzie. Będzie miał to co chciał i na co pracował.
I co? Długo nie musiałam czekać, na następny dzień przepraszał, była bardzo szczera rozmowa. I zrozumiał, że nie jestem juz małą dziewczynką jak kiedyś, którą można przestawiac z kąta w kąt.
Mimo tego że masz swoj charakterek ( :) ) , to powiedz mu tak. Pomyśl sobie, że na nieszczęściu nie zbudujesz związku. Albo wóz albo przewóz. Taka terapia nim wstrząśnie, ajeżeli odejdzie to oznacza że był , przepraszam że to powiem, że względu na dziecko albo po prostu bo tak wypada i wtedy szybko ułożysz sobie życie.
Wiem, że to okrutne, ale ja doszłam do takich wniosków niedawno. CHciałam jużsama iść na wynajem, chciałam mieszkać sama, wychowywać maleństwo sama, wszystko sama. Nie chciałąm go przy sobie. I jego to zdziwiło. Miałam dość wszystkiego. Wyszło na moje, bo otworzyłam mu oczy swoim zachowaniem i stanowczoością.
Nie pozwolę już na nocne wypady - nie ma takiej opcji. Jeżeli zamieszkamy razem i coś mi się nie spodoba, każę mu się wynosić albo ja znajdę coś innego i się wyniosę. Powiedział, że będzie o wiele inaczej ja księ wyprowadzimy, bo będzie spokój i będziemy wolni jak kiedyś.
Dlatego nie załamuj się i głowa do góry - musisz być kochanie stanowcza.
Ależ się rozpisałam

...