Hej!
Glizdunia ale bym miała
mój też by zabrał kredki
i czekoladę...i pewnie by się wcale nie przejmował tym co robiłaby Hania
Jagódka no i jak po rehabilitacji? gadałaś?
jeju, przeczytałam i nic nie pamiętam...
moja budzi się z płaczem, czasem wielkim, czasem z małym i ciul wie o co chodzi...
Pati no to trzymam kciuki za nową pracę..a mówisz, że sędzia coś nie bardzo? szok...ale to musi boleć...no cóż, może jeszcze się coś uda...
u nas spoko...w nocy tylko poszłam bo Hanka coś miałczała, ale siedziała sobie, więc ją położyłam i spała...nad ranem mleko...a rano już micha mlecznej zupki z kluseczkami SIkorki...
potem była z dziadkami na "gzibkach" w lesie...i jak wróciłam z pracy to akurat na rozlew krwi...
Hania włożyła łapę do szuflady u mamy i od razu złapała za nóż...no i ciachła se palec...ale nie płakała...tylko robiła "uuuuuuu" i chodziła dumna z plasterkiem...ale zdjęcia nei ma, bo zaraz się go pozbyła
w pracy miałam dizś klientkę!!! hurra! więc powoli się rusza...i jeszcze moja była szefowa się zapisała na oczyszczanie w poniedziałek
po pracy J kosił trawę, ja z Hanią i latałam i gotowałam i ciągle coś...Hania śpi...a my się krzątamy...teście nam załatwili używaną lodówkę większą, więc przemeblowanie u nas...już wszystko umyte dzięki Bogu...zaraz muszę poprasować, jak J Hanię kąpał to jeszcze odkurzałam...bo jutro mi J rano przywozi teściową na 2dni...więc trzeba było ogarnąć nie?
J mi zrobił zakupy, a ja się obraziłam...bo sama chciałam...cały tydzien czekałam na to...a ten zadowolony przyjechał już po...ale miałam nerwa...no a teraz trzeba będzie przeprosić...
no idę poprasować...a potem spać, bo jakaś wymięta jestem nadal...buziaki!