Julchik, jabłko, oczywiście, że jedz! Kupki małym lepiej idą ;)
Z owoców jem: jabłka (codziennie staram się jedno, ale teraz są już niedobre te krajowe, stare takie ble), zjadłam kilka truskawek z grządki naszej własnej, porzeczki prosto z krzaczka, arbuz, ogórek (tym to się zajadam, M kupił 2 kg na małosolne, ale nie dotrwały, zjedliśmy z chłopakami).
A i banana jadłam już w szpitalu. I są o tym różne opinie.
Mamie obok dziecko płakało (leżałam łóżko w łóżko, wiec bezczelnie stwierdze, że z głodu płakało- nie potrafiła karmić, bo wszystko ją bolało). A położne przylazły i pierwsze co, to było: "o, a to co? banany pani ma? No i płacze!! zjadła banana i dziecko płacze!".
Bo jak nie wiadomo o co chodzi to pewnie matka winna bo miała czelnośc jeść banana (a o syfnej parówce jaką szpital serwował na śniadanko, albo o wędlince ohydnej mielonce to się nie wspomina).
Także wszystko z głową, wszystko z obserwacją i poznamy co i jak.
No i w temacie szukając znalazłam fajny blog. Ale jeszcze nie wczytywałam się. Może okazć się pomocny?
http://delicjematkikarmiacej.blox.pl/html
Ja się zastanawiam czy jeść już pestki. Słonecznik na pewno można. Ale takie pestki dyni??? Mam super sałatkę z nimi, kurczakiem wędzonym i z brokułem i mam chrapkę na nią... :)
mmarta, mnie mój Man wkurza tym, że go wiecznie nie ma, a jak jest, to mi zaburza rytm i spowalnia czynności wieczorno-upierdliwe ;) A poganiać już nie mogę- sama słuchać siebie nie mogę, bo zrzędzę mu nad uchem
[ Dodano: 2010-07-13, 23:25 ]
Za Krystianka i Tobiego!
Duże te wasze dzieci no :D