Aa i kupiłam malowankę wodną(kolor pojawia się jak pomaluje się pędzelkiem z wodą), ależ to był szał jak zobaczył :
ooo świetny pomysł, nie słyszałam nic o tym wcześniej. Też muszę Alankowi coś takiego kupić, bo on uwielbia malowanie i pisanie. Często siada koło mnie i wkłada swoją rączkę w moją i każe mi coś rysować i taki zadowolony jak jakiegoś misia się narysuje lub coś innego. Tylko niestety muszę go pilnować, bo mój Alan strasznie ruchliwy, nawet bawiąc się lubi się przemieszczać, więc jak daje mu długopis to usiedzi tylko chwilę przy swoim stoliczku i zaraz lata z notesem i długopisem po całym domu. Ostatnio znalazłam popisane w garderobie panele tak delikatnie, bo się często kładzie na podłodze i coś maluje i oczywiście musi mu wyjść poza zeszyt
Co do leków i antybiotyków. Antybiotykom mówię zdecydowanie "nie" jeśli nie widzę podstaw do tego by ich brać. Oczywiście jak miałam silną anginę to nie było innego wyjścia dostałam antybiotyk w tabletkach i jeszcze w zastrzykach, 5-6 dni i było po chorobie. Ale musi lekarz być pewien, że to jest choroba bakteryjna. Mój Alan też miał do tej pory tylko raz antybiotyk na zapalenie krtani, chociaż moim zdaniem zbyt wcześnie lekarz to zaproponował, bo mogliśmy z tego wyjść innymi sposobami, ale Alanek był malutki lekarka mnie że tak powiem omotała, bo zaczęła opowiadać o dziewczynce, która przyszła z tym samym podali zwykłe leki i za dwa dni leżała już w szpitalu, no i się zgodziłam. Następnym razem będę ostrożniejsza. A moim zdaniem bzdurą jest, że na antybiotyk może być za późno. Jeśli organizm nie jest przyzwyczajony do tego typu leków, to wystarczy "śladowa" dawka i od razu zacznie reagować. Wiem, bo tak właśnie było u mnie z anginą parę miesięcy temu. Parę dni leczyłam się domowymi sposobami, ale było coraz gorzej, dopiero wtedy wybrałam się do lekarza. Lekarz stwierdził, że to zbyt zaawansowany stan i trzeba mnie kłaść do szpitala. Więc wzięłam skierowanie, ale przy okazji poprosiłam o antybiotyk w domu. Więc właśnie dała mi doustny i w zastrzykach. W ciągu 3dni ropień się przebił i było już znacznie lepiej, po 5dniach przeszło, a tylko dlatego, że mój organizm przyjał w swoim życiu może 3-4antybiotyki więc od razu zaczęło działać.
Z dziećmi jest trochę inaczej, bo dorosły człowiek to wie jak się czuje i czy jest lepiej po czymś czy gorzej. A dziecko trzeba obserwować bo nie powie nic. Dlatego trzeba być czujnym i świadomym i nie zawsze uda się zrobić tak jak być powinno, tak jak u mnie według mnie zbyt wcześnie Alanek dostał ten antybiotyk
nina no juz wyjazd tuz, tuz..to to szczepienie jeszcze zaliczycie normalnie w PL?
mamy taki zamiar, ale zobaczymy jak wyjdzie. Alanek trochę zasmarkany. Wiem, że to przez ząbki, bo wychodzą nam czwórki, ale mimo wszystko organizm jest osłabiony, a do tego jeszcze stres podróży, więc nie wiem czy się zdecyduje go zaszczepić. Na razie obserwuję go, a jeszcze mamy tydzień by zdecydować. W ogóle trochę mnie zdenerwowała ostatnio pielęgniarka, bo tak jak mówiłam u nas jest możliwość szczepień jedynie w piątki. Ale mieszkamy parę km od Białegostoku więc pytam jej czy można zbadać dziecko w mojej przychodni i dostać karteczkę by zaszczepić je w Białym, bo jak zaszczepimy Alana w piątek, to potem o 3rano w sobotę jedziemy na lotnisko i o 6lecimy i jak wystąpią jakieś komplikacje poszczepienne to co ja z nim zrobię na tym lotnisku lub w samolocie. A ona do mnie, że nic się nie stanie, żeby już nie przesadzać. Wkurzyłam się, bo przecież każdy wie, że szczepienie to nie witaminki, które można łykać od tak. Różne są przypadki. Dojdzie stres z wyjazdem, nieprzespana normalnie noc, różnie bywa, wolę dmuchać na zimne, a ona do mnie, żebym nie przesadzała
