: 08 lip 2008, 09:52
Witam się z ranka :)
miałam znowu kiepską noc... boshe, te ostatnie tygodnie są naprawdę okropne...
najpierw męczyła mnie zgaga, potem moja Mała zaczęła znowu się tak "wyprężać", że bolało OKRUTNIE i musiałam trzymać się za te miejsca, które mi się "wybrzuszały" i trochę przyciskać, bo inaczej pękłby mi chyba brzuch, a jak udało mi się usnąć, to obudził mnie dziwny ból w podbrzuszu, którego nigdy wcześniej nie miałam... Wszystko tak, jakby mi się napięło, a bolało tak strasznie, że nie mogłam się ruszyć, zmienić pozycji - NIC... az się zaczęłam zastanawiać czy Mała nie chce przypadkiem zrobić mi niespodzianki imieninowej, bo to za kilka dni...
Trwało to może ze 20 min. jakoś tak falami i nie wiedziałam czy to są skurcze (mówiłam Wam, że ja na pewno wszystko przegapię), czy mam liczyć czas, a jeśli tak, to w jaki sposób, kiedy nie jestem w stanie sięgnąć nawet komórki leżącej obok na fotelu... W sypialni mamy taki zegarek elektroniczny z rzutnikiem, więc świeci nam w nocy na suficie godzina, ale w dużym pokoju już nie... No i myślałam przez chwilę, żeby krzyczeć i budzić Pana, ale jakoś stwierdziłąm, że jeszcze poczekam na rozwój sytuacji... Jak udało mi się usiąść po jakimś czasie, to musiałam być odchylona do tyłu, bo czułam się tak, jakby główka małej była już dosłownie między moimi nogami i to też bardzo bolało...
W końcu przeszło, a ja usnęłam, dzisiaj jest już ok...
Czop nie odchodzi, fakt, mam bardzo dużo takiego białego śluzu, może nawet ostatnio więcej, niż dotychczas, ale w ciąży to chyba normalne - co nie zmienia faktu, że jest to okropnie niekomfortowe i jest tego tyle, że potrafi mi wkładka nie pomóc... łłłeeeeee....
no, mam nadzieję, że to nie było nic groźnego i się więcej nie powtórzy, a Mała poczeka do urodzin Tatusia :)
miałam znowu kiepską noc... boshe, te ostatnie tygodnie są naprawdę okropne...
najpierw męczyła mnie zgaga, potem moja Mała zaczęła znowu się tak "wyprężać", że bolało OKRUTNIE i musiałam trzymać się za te miejsca, które mi się "wybrzuszały" i trochę przyciskać, bo inaczej pękłby mi chyba brzuch, a jak udało mi się usnąć, to obudził mnie dziwny ból w podbrzuszu, którego nigdy wcześniej nie miałam... Wszystko tak, jakby mi się napięło, a bolało tak strasznie, że nie mogłam się ruszyć, zmienić pozycji - NIC... az się zaczęłam zastanawiać czy Mała nie chce przypadkiem zrobić mi niespodzianki imieninowej, bo to za kilka dni...
Trwało to może ze 20 min. jakoś tak falami i nie wiedziałam czy to są skurcze (mówiłam Wam, że ja na pewno wszystko przegapię), czy mam liczyć czas, a jeśli tak, to w jaki sposób, kiedy nie jestem w stanie sięgnąć nawet komórki leżącej obok na fotelu... W sypialni mamy taki zegarek elektroniczny z rzutnikiem, więc świeci nam w nocy na suficie godzina, ale w dużym pokoju już nie... No i myślałam przez chwilę, żeby krzyczeć i budzić Pana, ale jakoś stwierdziłąm, że jeszcze poczekam na rozwój sytuacji... Jak udało mi się usiąść po jakimś czasie, to musiałam być odchylona do tyłu, bo czułam się tak, jakby główka małej była już dosłownie między moimi nogami i to też bardzo bolało...
W końcu przeszło, a ja usnęłam, dzisiaj jest już ok...
Czop nie odchodzi, fakt, mam bardzo dużo takiego białego śluzu, może nawet ostatnio więcej, niż dotychczas, ale w ciąży to chyba normalne - co nie zmienia faktu, że jest to okropnie niekomfortowe i jest tego tyle, że potrafi mi wkładka nie pomóc... łłłeeeeee....
no, mam nadzieję, że to nie było nic groźnego i się więcej nie powtórzy, a Mała poczeka do urodzin Tatusia :)