No to i ja wam opisze moj porodzik bo ostatni opis zapodzial sie gdzies na starym forum,
a wiec zaczelo sie w 34 tygodniu dostalam skurczy pojechalismy do szpitala badania i obserwacja wypuscili mnie po 5 godzinkach z tabletami, brzuszek sie stawial i to grubo, ostatni miesiac skurcze co 3 minuty non stop, tablety niedzialaly na skurcze za to dzialaly na wstrzymanie akcji porodowej hihihih no i tak dojechalam do dwoch tygodni po porodzie, po dwoch tygpodniach ( 1 lutego ) kazali mi przyjechac do spzitala na badania no i mialam USG ( echhh jakie slicznie zobaczylam ostatni raz moja dzidzie w brzuszku hihihih ) KTG i kazali przyjechac nastepnego dnia o 11 po dopochwowa tablete na wywolanie porodu, no wic pojechalam ( 2 luty ) do szpitala rano o tej 11 z mezem, dostalam tablete po badaniach i kobiecina mowi ze ta tableta dziala bardzo powoli wiec nastepnego dnia mam przyjechac znow i dostac nastepne dwie i jak to niezadziala to nastepne tablety az bedzie minimalne rozwarcie i wtedy mi przebija pecherz a jakby i to nie zadzialalo to ostatnia oksytocynka, no i ze mam sie nastawic na cierpliwosc poniewaz bylabym wielka szczesciara jakbym sie zjawila wieczorem w szpitalu ze skurczami bo z ta tableta to sie rodzi zazwyczaj po 2-3 dniach.
Jak widac szczesciara wielka bylam bo po dwoch godzinkach dostalam od razu skurczy co 2 minuty i coraz silniejsze i silniejsze one byly, az wkoncu po dwoch kolejnych godzinkach skurcze co 1 minute i trwajace ponad minute , no i my w panice, moja mamcia tez sie z nami zabrala, wszystko robilismy kroczkami bo skurcze sie dawaly juz dobrze we znaki, do szpitala dojechalismy o 16.50 ( po dwugodzinnej akcji skurczowej ) no i na porodowke, KTG i po 20 minutkach pyta sie polozna co mi moze zaoferowac, ja mowie ze wanne. Poszla nalac wode a my w tym czasie zabralismy sie za jedzenie kanapeczek, mniaaaam pyszne byly hihihi a mowia ze szpitalne jedzenie niedobre hihihihi no i moja mamcia byla ze mna na sali i moj maz, wtedy ja poprosilam o lewatywe ( 18.20 ) po lewatywce do wanny, lezalam w tej wannie i sobie spokojnie sapalam mamcie moja wyprosilam z lazienki bo chcialam sama zostac z mezem, a ona oburzona troche byla ale w nosie troche to mialam,
w wannie znow zachcialo mi sie na kibelek i tak nieoczekiwanie ze troszke do wanny wlecialo , ja siadlam na kibelek a maz zmienial wode, na kibelku jak mnie wzielo to myslalam ze sie zagryze, prutalo ze mnie wszystkimi dziurami w dodatku odeszly mi wody, a jak odchozily to ja stecze stecze kazalam sie A. odwrocic on stoi twarza do drzwi trzesie nogami ja sie tam klepocze na tym kibelku i nagle takie wielkie BUUUUUM ze mnie strzelilo, cala lazienka w kawalkach ( teraz niewiem czego kupki?? krwi?? ).
A. gryzie rece patrze na niego a on omal nie sika w majty i tylko powtarza ze strachem czy to dzidzia sie juz rodzi, czy to ona do kibelka zaraz wpadnie hihihih , to mu mowie : LEC PO POLOZNA. Bo mi sie zal go zrobilo ze stoi tak i niewie co zrobic ma. On biegnie jak szalony wrocil po minucie a ja przez ten czas szmatka zmywalam podloge (
) bo mi bylo glupio tak te kawalki *czegos* na podlodze zostawic hihihih no i polozna mnie z ziemi podnosi wyciera recznikiem wklada koszule ja mowie, czy moge dostac cos na bol, ona ze idziemy na proodowke i o tym porozmawiamy,
na porodowce spowortem matke znow wyprosilam z pokoju ( biedulka no ale sama chciala jechac do szpitala ) siadlam na lozko i mnie skurcz dopadl, zaczelo sie parcie, kobita sprawdzila rozwarcie: prawie pelne, jak mam ochote przec to mam prac, tylko musze pamietac ze przec mam w czasie skurczu, wtedy to sie dopiero zaczelo, myslalm ze tylkiem rodze, bo moja szyjka byla tylozgieta, z bolu krzyczalam niekontrolowalam niczego moj mezus dostal w pyszczka bo mi wody proponowal, i wtedy najlepiej bylo mi lezec z takim reczniczkiem na szyi mokrym i sobie nim usta ocierac, bo picie czegokolwiek bylo ostatnia rzecza jak byla mi w glowie hihihihi trzymalam jego reke ostro i parlam i parlam i parlam.....
tych skurczow partych przez ta godzinke to niewiem ile sie przewloklo, juz niemialam sil przec na koncu ale wciaz parlam i parlam, w przerwach chwytalalam sie za krocze zeby poczuc glowke dzidzi, wtedy zaczelo mna rozrywac, aaaaaj jak bolalo chcialam sobie reka przytrzymac ale mi ja odrzucili no i mnie rozerwalo na lechtaczce ale nieduzo w koncu widze glowke my w szoku razem zaczelismy sie cieszyc jak CRAZY i ja wtedy tak sie zaparlam ze mala wyskoczyla z brzuszka szybciutko hihihihii ale pieknie to wygladalo
polozyli mi ja na brzuszku i nierozdzielali przez nastepne kilka godzinek, az musieli ja ubrac ( co tez zrobili w tym samym pokoju ) i znow podali ja mnie hihihi
a ja sie cieszylam i chcialam spac i oczka przymykalam a mala tez zasnela wykonczona porodem, taka sliczna byla, na dziendobry kupcie na mnie zrobila hihihihi maz mnie wspieral niesamowicie szczegolnie w najwazniejszym momencie podczas parcia, tak go podobno sciskalam ze on nie wierzyl ze takie chucherko moze miec w sobie tyle sily hihihihihihihi porod to napiekniejsze przezywci w moim zyciu jednak boalo tak mocno ze przez pierwsze kilka dni mialam szok, niemoglam siedziec ani lezec ale nic to bylo w porownaniu z bolem porodowym wiec nawet nie stekalam hihihihiih porod trwal 5 godzin ( 4 godz skurczy i 1 godz parcia )