Strona 61 z 121

: 29 sty 2011, 12:29
autor: aga216
super :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

: 29 sty 2011, 16:28
autor: bcian
Super opis porodu

Ja drugie dziecko rodziłam w miare szybko-ok12.30 w nocy pojechaliśmy do szpitala ze skurczami co ok5-3minuty,akurat był strajk pielęgniarek ciut poczekałam potem wywiad,pewnie zeszło do1 potem wycieczka na porodowkę.Synek był odwrócony pupą do wyjścia-pytam lekarza i co teraz-nic urodzi pani.Synek urodził się o2.05-2900,53cm.

Trzecie dziecko nie chciało wyjść na ten świat,termin miałam na 17-to chyba był piątek-lekarz powiedział że jak nie urodzę to mam zadzwonić i on położy mnie do szpitala.Zadzwoniłam w poniedziałek ale chyba nie bardzo lekarz miał czas,kazał znów zadzwonić we wtorek.Zadzwoniłam byl w szpitalu-chyba.Kazał zadzwonić w środę,zadzwoniłam rano ale jeszcze nie wiedział co i jak,kazał zadzwonić za pl godziny,zadzwoniłam a on za pól godziny mam pani być w szpitalu,na izbie przyjęć będą mieli skierowanie to panią przyjmą.Ustroiłam się,zabrałam torbę i do szpitala.Najpierw na izbie wywiad,potem miałam się przebrać i na patologię ciąży mnie powieżli,tam skierowali mnie do sali,położyłam się ciut poleżałam,poplotkowałam.Potem wołali wszystkie prawie kobiety na ktg,jak była moja kolej podłączyli mnie,polezałam na boku,przyszla pielęgniarka zobaczyć co i jak i zaczęła sie jazda-patrzy że małej zaczyna spadać tętno,szybko krzyk po lekarza,ten kazał mi dać tabletkę pod jezyk,zapakowali na wózek i jazda na porodówkę na ktg,podłączyli było juz okij,to nie długo dali mi kroplówkę-niby test oct.
cdn

: 29 sty 2011, 18:32
autor: mal
bcian, ja ty czytam z przejęciem a tu ...cdn :ico_sorki: :ico_oczko:

: 29 sty 2011, 20:28
autor: JoannaS
bcian, ale nas w napieciu trzymasz :ico_nienie: ;-)

: 29 sty 2011, 23:28
autor: bcian
Przepraszam mam w domu cenzora-mamuskę mą :ico_olaboga:

Pod kroplówka leżałam 3godziny,byłam podłączona do sprzętu co mierzy skurcze,był tylko jeden mocny-cały czas był ze mną mąż wziął sobie wolne.Po tej kroplówce z powrotem mnie przewieziono na patologię ciąży,tam znów poleżałam,poplotkowałam z panią.Odwiedziła mnie i teściowa i szwagierka,mąż był chyba do końca odwiedzin do ok18.Potem na wieczór znów było sprawdzanie tętna,poszłam do gabinetu,podłączyli mnie pod ktg ciut poleżałam i od nowa to samo,pielęgniarka dojrzała ze tętno małej znów spada,był wrzask po lekarza-mojego gina już nie było na dyżurze,dostałam od pielęgniarki tabletkę pod język,wsadzili mnie na wózek i zawieżli na salę przed porodową na całonocne ktg,musiałam leżeć przeważnie na prawym boku najlepiej bez ruchu-tylko co raz bok mi drętwiał i musiałam dzwonić po siostrę czy mogę położyć się na drugim boku i by mi pomogła podpiąć ktg.Najlepsze było to że zimno było jak w psiarni-dyrektor raczej oszczędzał na ogrzewaniu a w tej części szpitala są stare okna.W nocy pisałam smsy do męża jak nie spałam.Miałam ok3-4razy skurcze ale nie bolesne.Rano obudziłam sie chyba ok6,chciałam sie wykapać,ale za nim poszłam zaczęły łapać mnie ciut mocniejsze skurcze ale nie tak mocne jak przy poprzednim porodzie,wiec myślałam jeszcze mi zejdzie.Wykąpałam się-mało nie zamarzłam-przyszłam do sali i akurat już chodziły pielęgniarki i mówię że mam ciut mocniejsze skurcze.Pielęgniarka powiedziała bym sie położyła zobaczy czy jest rozwarcie-zbadała mnie i mówi 5cm :ico_szoking: ,wcześniej dzwoniłam do męza że może dziś urodzę.To zaraz po7drugi telefon-przyjeżdzaj bo rodzę.Zaczął się wyścig-porodówka cała zajęta,łóżka nie ma a tu baba do porodu.No nic jeszcze mogłam pochodzić po korytarzu a pielęgniarki robiły mi miejsce i szukały łóżka,było chyba 4naturalne porody i piąta cesarka.Jak już było łóżko,poszłam się położyć bo nie mogłam juz chodzić.Nie długo przyjechał maż-ja przebrałam się ze swojej koszuli,dali mi szpitalną-ciut poleżałam,mąż dzwonił spytać czy go wpuszczą i jak ma wejść.To zapytałam pielęgniarki i jemu powiedziałam,przyszedł do mnie-fajnie to wyglądała byłam na porodówce chyba z dwoma torbami w tym jedną wielką bo nie było gdzie tego zostawić.Mąż mnie trzymał za rękę,lekarze byli zajęci,chyba pielęgniarka zrobiła ze mną wywiad-potem była chyba położna i mnie przygotowywały do porodu,zrobiłam siusiu.A najlepsze było to że pod ścianą siedział sobie facet i rozmawiał z personelem a ja się zastanawiałam co tam robi pielęgniarz.Rozmawiałam z mężem,on podawał mi co raz wodę do picia.Na łóżku byłam chyba z 8cm już jak się położyłam,była cały czas przy mnie chyba położna,raz chyba lekarka zerknęła i wsio.Położna do mnie jak jest skurcz to przemy,złapać się za uchwyty i przeć,co raz łapał mnie mocniejszy skurcz to parłam-dla mnie trwało to wieki-pierwszy raz nie krzyczałam,zaciskałam zęby i parłam,raz powiedziałam że nie dam rady a położna-Ewa dasz radę-potem jak już wychodziła mała to musiałam mocno przeć by główka wyszła-przyj tak jak byś chciała kupę-ach ciężka sprawa wypchnąć dziecko.Ale dałam radę bez krzyku,wytrzymałam ale byłam dumna.Mała urodziła się 23września2010 o godzinie8.40-przed 8 położyłam się na łóżku-następny poród ekspresowy.Położyli mi ja na brzuchu a ja rodziłam chyba łożysko,potem ją zabrali i było szycie.Dopiero zjawił się lekarz ten sam co był przy drugim porodzie-wtedy nie było pielęgniarek przy porodzie-teraz lekarza.Czemu to szycie tak boli-jeszcze musieli mnie znów naciąć-po porodzie polewają zimna wodą,sama przyjemność zwłaszcza ze na porodówce tez było zimno-br.Mała ważyła 3300g i miała56cm.
Na nikogo nie krzyczałam,nikogo nie wyzywałam nie obiłam itp.Dalo się przezyć ale nigdy więcej.

Przy drugim porodzie,chciałam zwiać z łóżka no i mężowi odgryzć kciuka z bólu :-D
No i jeszcze przy drugim dziecku było tak-mąż zobacz jaki śliczny(nasz synek) a ja yhy-zmęczona po porodzie pośladkowym a ten mi karze dziecko podziwiać-zgroza :ico_olaboga:

: 30 sty 2011, 13:02
autor: moni26
bcian :ico_brawa_01:

: 30 sty 2011, 13:17
autor: Ewelina0701
RELACJA Z PORODU.

A wiec to było tak...23.05. O godzinie 1 w nocy obudziłam sie poszłam sobie do toalety jak zawsze sie załatwić połozylam sie spowrotem do łozka po czym znowu musialam isc do WC, gdzie zrobilo misie dziwnie, gdyz zamiast zrobic siku poleciala woda sama. Wiec juz cos bylo nie tak jak dla mnie. Oczywiscie juz nie spanie, w dalszych godiznach kolejne wizyty w Wc, obudzenie siostry, siedzenie i czekanie co dalej sie zdarzy. Potem zadzwonilam do kuzynki ktora miala wiesc mnie do szpitala i zapytanie o wody płodowe, Po czym do 5 rano siedzenie i patrzenie co dalej sie wydarzy.
Wiec o 6 rano dotarłysmy do szpitala w Zdrojach. Oczywiscie zgłoszenie sie jako rodzacej i przyjecie do szpitala. Siostra oczywiscie byla ze mna od samgo początku do samego konca. Za co jestem jej bardzo wdzięczna. Bo sama bym nie dała rady.
Poszłysmy na sale porodową, oczywiscie rutynowe badania, wywiady środowiskowe itd...
Rozwarcie na 2,5cm nic im nie dawalo wiec podłączono mi oxo. Potem kazano chodzic po korytarzu zeby cos ruszylo...ruszylo tylko na troszeke. Po zwiekszonej dawce oxo i zdaniu całej strzykawki podanio i jeszcze jedna i jakas kroplowke oczywiscie z mineralami i kazali dalej chodzic. I wtedy juz wiedzialam ze jak mnie złapie to nie bede wiedziala jak sie nazywam.
Oczywiscie w stalym kontakcie z mężem bylysmy i resztą rodzinki, a to juz tyle trwalo ze wkoncu moja siostra pytala czy nie można zrobic CC bo sie mecze ale widocznie dla lekarzy nie byl to jeszcze odpowiedni moment. Przebili mi takze pęcherz i tak gdzies ok 14 sie zaczęło przy rozwarciu 6cm zaczęłam juz przec. Wiec nie bylo wyjscia. Trzeba bylo przec i urodzic Miłoszka.
Przyznam sie szczerze ze za wiele z tego nie pamietam. Tylko co otwieralam oczy i krzyczalam to widzialam pełno lekarzy ktorzy mowili mi ze mam nie krzyczec tylko przec. A potem z tego co pamietam to juz tylko łzy szczęscie mojej siostry i Miłoszka u mnie na piersiach, wtedy juz mi bylo wszytsko jedno mogli robic ze mna wszystko co chcieli. Miloszek pojecha z siostra na oczyszczanie a mnie zszyto. Oczywiscie potem lerzalam z nim 2 h na porodowej jeszcze. I z siostra. A potem juz przewieziono mnie na oddział z małym.Ogolnie mój porod trwal 5,30h pierwsza faza a II-19minut.
Moja siostra potem mi opowiadala jak to sie zachowywalam przy porodzie, ojj działo sie dzialo.
Wiem ze bez jej pomocy nie wiem co bym zrobila bo mnie mobilizowala.
I tak mam na świecie mojego Synka najkochanszego na świecie, i za chwile tez bedzie mąż.
I co tu duzo gadac SEN SIE SPEŁNIŁ

: 30 sty 2011, 13:28
autor: askra
ciekawe jak by wygladały opisy porodów pisane przez osoby towarzyszące tzn mężów czy jak u Ciebie Ewelina0701 siostry :-D
jeszcze mi sie nie zdarzyło być z kimś na porodówce...

: 30 sty 2011, 13:30
autor: Ewelina0701
Moja siostra jest twarda na takie sprawy ale mowila mi ze jak jej lekarz kazał zobaczyc głowke ktora juz bylo widac to zbladła.

: 30 sty 2011, 13:35
autor: askra
wcale się nie dziwię :ico_oczko:
ja jak oglądałam porody na youtube to tez byłam przerażona :ico_oczko: