nie ma Margarity - jestem w zastepstwie ja
ale takze wzywam pozostale forumowiczki...
przybywac, przybywac...
nocka w miare ok, spalam od sciany, wiec Pan wstawal do malej, ale zdaje mi sie, ze chyba tylko raz, zeby podac jej smoka i raz na karmienie o 1:00, a potem mala obudzila sie przed 5:00 jak nam juz budzik zadzwonil, wiec ja juz ja nakarmilam. Pozniej zasnela, ale obudzila sie przed 6:00, na szczescie ja juz bylam wyszykowana do pracy...
wiecie co?? wlasnie rozmawialam ze swoja mama (dzwonilam, zeby mi zalatwila recepte na anty, bo wczoraj powinnam byla wziac pierwsza, a okazalo sie, ze nie mam juz zadnego opakowania
nie wiem czemu myslalam, ze mam jeszcze jedno pudelko...
) i mowilam, ze Su ma takie problemy z kupkami (nadal) mimo, ze jest przepajana woda i herbatka z kopru... Mowilam, ze tescioa daje jej tez jablko, na co mama odpowiedziala, ze gadala z jakas pani dr, ktora powiedziala, ze jablko starte na tarce (na papke) zatrzymuje podobno kupke i podaje sie je kiedy dziecko ma biegunke, ale juz w kawalku, czy nawet skrobane lyzeczka - rozluznia... i ze nikt nie wie dlaczego tak wlasnie jest... co myslicie?? Tesciowa sciera malej jabluszko na tarce...
moje samopoczucie o niebo lepsze, katar sie zmniejszyl, rano wydawalo mi sie, ze zaczyna mnie bolec gardlo, ale chyba jednak nie...
Ciagle sie faszeruje lekami - pije Coldrex, albo Gripex, lykam cerutin i polopiryne S...
jutro idziemy do mojego taty na imieniny, musze zrobic salatke jarzynowa i mojego oslawionego "Mudzina"
milego dnia, lachony :)