juz jest ok, dzieci sie bawia, juz siebie toleruja, choc wiekszy problem ma mala bo jej ciezko cokowliek jeszcze wytlumaczyc..Oskar na szczescie daje sie rpzekonac i jej ustepuje..musze przyznac ze jestem dumna z niego czasami
jak tam dziewczynki w ta pogde? nie chorujecie??
u mnie w domu epidemia, wszyscy juz chorzy byli, oprocz Oskiego na szczescie... daje mu rutinacee w syropku, sporo witaminki c zjada w owockach iwarzywkach wiec moze to go chroni. mam sporto porzeczek pomrozonych a on je chetnie je...myslalyscie o tranie?? bo wlasnie tak zastanawiam sie czy by nie zaczac podawac..w koncu tyo samo zdrowie..mimo ze wstretne ale jakos moze by sie dalo przemycic