Strona 69 z 161

: 21 lip 2008, 15:51
autor: shoo
Hej, ja sie melduje poweekendowo, 2w1... chociaz myslalam wczoraj, ze sie rozpakuje.. A wszystko przez to (podejrzewam), ze zaszalelismy z moim A. wczoraj rano.. i po 30 minutach dostalam skurczy, ktore trwaly ponad 7 godzin!! :ico_olaboga: o 10 sie zaczely, a przed 18 zniknely. I one dosyc regularne byly, ok. 3-4 w ciagu 5 minut.. nie jakies mega mocne, takie srednio-lekkawe powiedzialabym (ciezko mi je opisac, bo nie mam porownania, nie wiem jakie skurcze sa silne, jakie nie... te nie byly przyjemne i troche stekalam, ale moglam sie podniesc i ogolnie nie tracilam zmyslow). Gdzies na necie wyczytalam, ze meskim nasieniu jest jakis skladnik, ktory powoduje wlasnie te skurcze. Myslalam tez w pewnym momencie (jak juz mialam naprawde dosc, tak gdzies po 5 godzinach), zeby jechac do szpitala.. juz torbe w rece trzymalam :ico_szoking: ale wzielam goracy prysznic i sie zrobilo lepiej (chociaz nie przeszlo do konca). Pomoglo mi chodzenie, glebokie wdechy i glosne wydechy, ten prysznic i A. masujacy mi krzyz... Jezu, najgorszy bol to wlasnie w krzyzu byl :ico_placzek: Az mi sie slabo robi, jak sobie przypomne i jak sobie pomysle, ze przy porodzie bedzie o wiele bardziej bolalo :ico_noniewiem:

A poki co, to tez czuje glowke malego, ktora jest nisko i uciska.. niezbyt to komfortowe.

Ufff.. ale ciesze sie, ze jeszcze jestem 2w1 :-D Bo jeszcze chyba nie nadszedl na mnie czas (36 tydzien rozpoczety).

: 21 lip 2008, 15:58
autor: Gie
Witajcie ponownie :)

U mnie od rana nic się nie zmieniło... ;)

DELFI - to ja, jeśli chodzi o termin, też jestem dużo za Tobą... z OM mam termin za 15 dni, a ostatniego usg - za 10 dni... ale już siedzę jak na szpilkach, chciałąbym mieć już to wszystko za sobą i tulić małą... :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki:

Córeczko - tu apel do Ciebie - zlituj się nad mamusią i daj znak, że już niedługo się zobaczymy... :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: Od jutra masz otwarte drzwi, bo będę miała już wszystkie badania :) PLEASE!!!! COME OUT!!!

SHOO - no to nieźle, ja tam nie mam żadnych skurczy (skurczów??), chyba, że źle identyfikuję niektóre bóle brzucha... Trzeba było się nie męczyć tyle godzin, tylko od razu wskakiwać pod ciepły prysznic, połknąć NO-SPĘ (nie wiem czy masz tam takie leki przeciwbólowe, które można brać w ciąży...), moim zdaniem długo wytrzymałaś, ja już pewnie bym 5 razy do szpitala dojechała ;)

: 21 lip 2008, 16:14
autor: shoo
Gie, ciezko by to bylo pomylic z "normalnym" bolem brzucha. Ja te skurcze czulam tak, ze najpierw spinaly mi sie wszystkie miesnie podbrzusza, macica twardniala (to bylo jeszcze bezbolowe, ale wiedzialam, ze za kilka sekund pojawi sie bol), pozniej pojawial sie bol w podbrzuszu, ktory szedl jakby na wylot i kumulowal sie w krzyzu (to bylo najgorszej wytrzymac, bo niewiadomo bylo jak sie przekrecic..). Pozniej wszystko znikalo i taka ulga byla :ico_noniewiem: Caly ten skurcz trwal moze 30 sekund, moze 20.. ciezko okreslic i przypominal fale.
Pamietam, ze na poczatku bralam te skurcze na bezdechu (tak jak dzieci robia, zapieralam sie i wstrzymywalam oddech, ale bylo jeszcze gorzej... pozniej zaczelam robic glebokie wdechy i wydechy i pomagalo, nie czulam tak bolu - juz wiem co robic podczas porodu :-D).

A co do lekow, to mialam tylko 4 nospy z Polski i nic oprocz tego, tak wiec pierwsze dwie wzielam po 3h, ale nie pomogly, a pozniej to juz tak dla picu wzielam, jak juz mi przeszly.. (pewnie po to, zeby nie wrocily) :P
A do szpitala nie pojechalam, bo jeszcze nie czulam sie tak zle. Poza tym w szkole rodzenia mowili nam, ze jezeli czujemy sie na tyle "dobrze", zeby skurcze przechodzic w domu, to powinnysmy jak najdluzej zostac w miejscu, gdzie czujemy sie bezpiecznie. Tutaj przynajmniej moglam zwijac sie na swoim lozku, mialam wszystko pod reka itp... nie wiem, czy byloby mi rownie dobrze gdzie indziej...

: 21 lip 2008, 19:54
autor: szkrab
Witam .A ja dzisiaj ogladnelam pare filmikow z porodu i chyba zle zrobilam :ico_olaboga: Bo jestem przerazona czy dam rade :ico_olaboga: I stwierdzilam zadnych filmow ksiazek itp do porodu musze sie odstresowac :-)

: 21 lip 2008, 20:43
autor: margarita83
Witam, również melduję się jeszcze 2 w 1 :-)
Dzisiaj byłam na wizycie u swojego gin i powiedział mi że jak zacznę rodzić to mam jechać do szpitala, bo dziecko jest bardzo nisko. Jest duże prawdopodobieństwo że dotrzymam do porodu ale mogę się rozpakować - troszkę się załamałam bo jeszcze nie jestem przygotowana na przyjście córci, tzn. jesteśmy w trakcie remontu i nie wszystko jeszcze kupiłam :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

Córciu moja APELUJĘ do Ciebie - poczekaj jeszcze troszkę :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki:

Przyznam szczerze że cholernie się boję, a moje samopoczucie jest beznadziejne - najchętniej bym leżała i płakała, a dlaczego nie wiem :ico_olaboga: :ico_zly:
Dzisiaj byłam z mężem wybrać tapetę do pokoju a później gdy jechał do pracy jak co poniedziałek zresztą rozryczałam się jak małe dziecko - wy też macie takie wahania nastrojów??? No przecież zrobiłam się taaaaaaka beksa że szok, samą mnie to przeraża a co dopiero mojego P. :ico_olaboga: :ico_olaboga: :ico_olaboga:

: 21 lip 2008, 21:05
autor: Gie
BEREK :)

u mnie dalej cisza, choć dzisiaj brzuch mi jakoś tak dziwnie ciążył... ale nic poza tym się nie dzieje... Nawet próbowałam w kąpieli wymacać sobie szyjkę, ale nawet nie mogę jej dosięgnąć, więc mniemam, że jest cały czas wysoko i zamknięta... Okaże się jutro jak do akcji wkroczy moja gin z wziernikiem... :ico_noniewiem: :ico_noniewiem:

SHOO - ten składnik w męskim nasieniu, to oksytocyna, która powoduje skurcze - jeśli kobieta ma rozwarcie a skurczy nie, to podaje się oksy w kroplówce... Oksytocyna wydziela się chyba tez podczas namiętnego zajmowania się przez partnera naszymi piersiami i sutkami... :-D :-D

Ja się do piersi nie pozwalam dotknąć, bo tak mnie bolą/kłują sutki, że szok... Nie wiem czy to przez tą siarę, czy co... :ico_olaboga:

MARGARITA - to widzę, że mamy odwrotnie - ja apeluję, żeby mała się szykowała, a Ty, żeby jeszcze posiedziała w środku :) Oby nie zrobiły nam obie psiukusa, tfu! tfu!!!! :ico_nienie: :ico_nienie: :ico_nienie: bo życie jest przewrotne i jak się coś chce, to się nie ma i odwrotnie, niestety...
Co do tych zmiennych nastrojów - u mnie głównie pozytywnie, bardzo rzadko mi się zdarza, że mam ochotę płakać bez powodu - naprawdę sporadycznie... Głowa do góry, to tylko hormonki :)


SZKRABKU - ooojjj, ja duuuużżooo się naczytałam o porodach, ale wiedziałam od razu, że oglądanie filmików - to nie na moje nerwy... Poza tym... widać tam wszystko, co najgorsze, a przecież żadna z nas nie będzie między własnymi nogami, więc nie będzie tego widziała, a zatem nie ma co oglądać u innych, bo to chyba średni widok... Trzymaj się myśli, że poboli i przestanie, bo zobaczysz swoje Maleństwo, które już tyle czasu nosisz w sobie :) A potem już tylko będziesz się na nie gapić godzinami, całować, przytulać i kochać ponad wszystko!!! Ja jakoś jestem optymistycznie nastawiona do tego wszystkiego na chwilę obecną... Ale za 5 min. mi się znowu zmieni, więc... hhihii...

Dobra, zmykam, bo jutro wczesna pobudka, chwilę po 4:00, bo postanowiłam pojechac do lekarza tak, jak jeździłam gdy jeszcze pracowałam... Czyli będę tam o 7:00 i na pewno pierwsza, więc w miarę wcześnie wrócę do domku... No i będę jechałą jednym pociągiem razem z moją mamą, to sobie poplotkujemy, chociaż codziennie do mnie dzwoni i pyta jak się czuję i w ogóle... Kochana jest, naprawdę... Ostatnio jak u mnie była, to mówi, że najchętniej wzięłaby już urlop i przeprowadziłaby się do mnie, bo tak się martwi o ten poród i o wszystko :)

Dobra, nie zanudzam, jutro po powrocie ze stolicy zamelduję co i jak :)

dobranoc wszystkim :)

: 22 lip 2008, 07:31
autor: sensibel
Gie, a gdzie mieszkasz bo mniemam że za Warszawą? Ja w Chotomowie, przy Legionowie. Pytam, bo mieszkam blisko stacji kolejowej a Ty tak tym pociągiem... :-)

[ Dodano: 2008-07-22, 07:38 ]
shoo, podziwiam za opanowanie, ja bym już dawno pojechała do szpitala. Szczególnie, ze martwię się, ze mnie odeślą do innego szptala i nie zdąrzę dojechać :-D

A ja się nastawiłam na dwa szpitale. Z jednego wczoraj dzwoni mój kolega, który tam pracuje i oświadcza, ze na 3 m-ce zamknęli położnictwo :ico_noniewiem: pozostał mi jeden albo jeżdzenie po całej Waszawie. Ale chyba jestem wogóle nazbyt przewrażliwiona.

margarita, ja też płakałam jak dziecko, ale bardziej na początku ciąży. O byle głupotę. To chormony, nie ma się co dziwić i martwić. Jeszcze trochę i będziesz płakać, z radości :-)

A mnie już po 6 Mały obudził takimi kuksańcami :ico_szoking: pięta normalnie na wierzch wychodziła, a ja się skrecałam bo to jednak bolesne. :-)

: 22 lip 2008, 07:53
autor: szkrab
Witam. U mnie bez zmian :ico_ciezarowka: Dzisiaj ide do gina i zobaczymy co powie :-) A rano ide sobie zrobic fryzurke tz skrocic wlosy zeby miec spokoj w szpitalu i po porodzie bo juz mi urosly ze katastrofa :ico_haha_01:

: 22 lip 2008, 09:34
autor: Jagna30
Witam.....................................

Ja nadal w dwupaku.

I narazie nie zapowiada sie nic,aby mialo sie to zmienic.

Dzieci mam juz w domciu,wiec i ograniczony dostep do kompa.


Wczoraj jakos bez wiekszych problemow zasnelam i nie wstawalam w nocy :ico_szoking:

Oj mi tez przydalby sie fryzjer :ico_noniewiem: Po porodzie scinam....teraz zawiazuje w kitke i problem z glowy.

No dobra zmykam.wpadne pozniej.

Milego dnia :ico_ciezarowka:

: 22 lip 2008, 11:27
autor: shoo
U mnie tez noc spokonie minela, az sie zdziwiliam :-) ok. 12 poszlam spac, a wstalam o 8 rano.. nie budzac sie w nocy ani razu!! Czuje sie wysmienicie. Dlaczego tak nie moze byc kazdej nocy :ico_placzek:

Im blizej terminu porodu, tym wiecej kwestii spornych pojawia sie miedzy mna i A.
Wszystko przez te roznice kulturowe, bo sporo nas dzieli.. Juz wczesniej mielismy dysusje na temat chrztu. Ja jestem wiary rzymsko-katolickiej, on - wyznania anglianskiego (oni sa bardzo uprzedzeni do papieza i kosciola jako instytucji). Oboje nie jestesmy praktykujacy, ale jezeli chodzi o mnie, to akurat chrzest to podstawa. Na poczatu poszlo o to, ze ja chcialam chrzcic w mojej wierze, on w swojej (na nic tlumaczenia, ze anglikanizm nigdzie poza UK nie funkcjonuje, natomiast katolicyzm wszedzie, lacznie z Hiszpania, gdzie mieszkamy i gdzie pelno jest kosciolow itp.)... Pozniej mu sie odmienilo i stwierdzil, ze w takim razie on nie chce, zeby dziecko bylo chrzczone :ico_szoking: Tlumaczyl to tym, ze dziecko (jak dorosnie) samo powinno decydowac o swojej wierze i wyznaniu.. OK, zgadzam sie, moze decydowac i zmieniac wyznanie, ale powinno miec jakies podstawy i wychowanie w poczuciu stabilnosci, a nie wrogo nastawione do kosciola..
Na tym stanal nasz spor i nic nie jest wyjasnione... a oboje jestesmy BARDZO uparci, wiec nie wiem jak to bedzie :ico_placzek:

Druga kwestia to sprawa jezyka - moj A. nie mowi po polsku. Ja sobie nie wyobrazam, zeby nasz syn nie znal polskiego i wyczytalam wczoraj o metodzie OPOL (one parent, one language), polega na tym, ze rodzicie mowia do dziecka TYLKO w swoim ojczystym jezyku.. tak wiec ja mowilabym do malego tylko po polsku, on po angielsku.. i tak do 3 roku zycia, pozniej mozna mieszac.
Jemu oczywiscie nie spodobalo sie to i powiedzial, ze chce go wykluczyc z rodziny (mowiac do dziecka po polsku), ze ominie go wiele spraw, ze bedzie czul sie odtracony.. Ok, poniekad to rozumiem, ale z tego, co czytalam jest to jedyna suteczna metoda nauczenia dziecka dwoch jezykow (plynnie). Jezeli pofolguje sie z jednym jezyiem, dziecko najczesciej zostaje przy nim i pozniej sa duze problemy z "wmuszeniem" drugiego jezyka.. Moim celem jest to, zeby moje dziecko znalo ojczysty jezyk swojej matki .. i nie widze powodu, dla ktorego nasz synek mialby znac lepiej np. angielski niz polski (nie mieszkamy w Anglii, ani w Polsce.. wiec niby czemu).
Niestety moj A. ma inne priorytety... wg niego pierwszym jezykiem dziecka powinien byc angielski, a pozniej dopiero "komunikatywny" polski. Poprosilam go o zdefiniowanie pojecia "komunikatywny" (dla mnie to znaczy plynny).. zapytalam go, czy komunikatywny oznacza jedynie, ze bedzie w stanie zadac kilka pytan i odpowiedziec polslowkami.. a co jezeli chodzi o rozmowy (np. z moja mama, ktora nie mowi po ang, albo dziadkami?!!?)... Powiedzialam, ze rownie dobrze, moglby znac angielski "komunikatywnie"...
Pozniej stwierdzil, ze jezeli ja bede tak robic (tzn. mowic do dziecka tylko po polsku), to jego syn w ogole nie pozna angielskiego - bo on nie bedzie mial czasu, zeby z nim rozmawiac (codzienna praca, zmeczenie itp.). Ale, halo! Dziecko to nie zabawka, tora mozna sie bawic, kiedy sie chce.. powiedzialam mu, zeby sie postaral codziennie znalezc kilka chwil, zeby pogadac do malego... skoro znajduje czas na surfowanie po necie kazdego wieczora :ico_puknij:

Ech, ale sie rozpisalam :-) ale jakos mi ulzylo, ze to wywalilam, bo niby nie sa to jakies wielkie klotnie, ale powoduja dziwna atmosfere w naszym zwiazku.
Napiszcie mi prosze, co o tym sadzicie, bo ja juz troche zgupialam i sama nie wiem, co mam myslec. :ico_noniewiem: