czesc dziewczyny, podczytuje wasz watek troche i wspominam, w sumie niedawno rodzilam, bo 3 lutego, ale dla mnie to juz jak prehistoria
kibicuje wszystkim

i gratuluje mamusiom, sliczne dzieciaczki
janoszka, co do porodu, to mnie chwycilo calkiem nagle, skurcze mialam praktycznie cala ciaze, bole podbrzusza i krzyza, luydek itd. Przed porodem lezalam tydzien w szpitalu na sali przedporodowej z uwagi na pewne komplikacje, ale sam porod sie zaczal nagle. Codziennie podlaczali mnie kilka razy do ktg i wychodzily takie skurcze, ze pol szpitala sie zbiegalo ogladac i dziwic, ze nie rodze, a ja nic nie czulam szczegolnego. W dzien porodu bylo wszystko tak jak zawsze, ale zartowalam z dziewczynami, ze ide sobie umyc wlosy, zeby przywitac dzidzie na swiecie czysta

dziewczyny mowily, ze zawsze, jak ktoras umyla wlosy, to zaczela rodzic. Smialysmy sie, ale tak sie stalo hihi
Byl u mnie maz i blagalam wszystkich swietych, bym juz wreszcie urodzila, bo dostawalam zajoba

podlaczyli ktg, jak zwykle okropne skurcze, a ja nic. Zachcialo mi sie do kibelka kupke

potem sie zrobilo niedobrze, myslalam ze siadly mi na zoladku faworki, minelo z 10 minut a mnie siekly skurcze jak cholercia i sie zaczelo. Nawet lekarz nie chcial mnie badac, bo zartowal, ze znow zmylka pewnie:) bylo ciezko, ale urodzilam moja haneczke cala u zdrowa.
Trzymam za was kciuki i pamietajcie, ze porod moze sie zaczac nagle, ja nawet nie zdazylam sie ogolic, a planowalam tego dnia

ale co tam, o wstydzie sie nie mysli w takiej chwili
