: 05 gru 2007, 02:33
autor: zielona1989
Może i ja w końcu powiem coś o swoim porodzie:)
była to z góry zaplanowana cesarka ze względu na wąską miednice:o, gdzie po mojej posturze nigdy bym się tego nie spodziewała... niestety moja znajoma ginekolog kazała mi wstawić się 7 września, chociaż termin miałam pod koniec ciązy na 18 września, przyszłam z udawanymi bólami, czekałam w takim przedsionku w którym było widać sale porodową.
Widziałam dwie kobiety rodzące jedna rodziła bliźniaki w pozycji na pieska, druga normalnie. Byłam przerażona zachowaniem lekarzy, stali z rękoma założonymi i patrzyli się, a te kobiety tam wychodziły z siebie, następnie lewatywa, zakładanie cewnika (nie miłe uczucie) i jazda na sale operacyjną. Sam poród wspominam świetnie, nigdy nie bałam się igieł dlatego przed wbiciem mi jej w kręgosłup wypytałam się o długość i grubość:D:D, znieczulenie kompletnie nic nie bolało, przy wyciąganiu dzidziusia dziwne ciągnięcie, przez ten okres okropne drżenie rąk, i ból zęba:D. Dzidzie pokazali mi tylko na minutke po czym zabrali na badanie dziewczynka 2960 , 54cm Apgar 9. Sam poród wspominam dobrze, ciesze się że była to cesarka, bo patrząc na tamte dwie kobiety przeraziłam się i doszło do mnie, że to jest właśnie szara rzeczywistość. W okresie ciązy czytając gazety oglądając filmy na temat porodów wszystko było przedstawione w samych superlatywach wszyscy sie cieszą, są uśmiechnięci, tam to tak nie wyglądało jedna wielka ignorancja. Po porodzie 2 godziny zaczeły łapać mnie bóle ale czekałam do ostatniej chwili z znieczuleniem i to był błąd po później długo z bólu zasnąc nie mogłam, drżenie rąk też dość długo się trzymało.
Następnego dnia po 12 godzinach od porodu wzieli mnie na rozprostowanie nóg, w jednej ręce cewnik w drugiej kroplówka, między nogami podpaska i mam nakaz chodzenia, polało mi się dużo krwi na podłoge a położna stwierdziła po chwili namysłu, że "no dobra posprzątam".....
5 godzin później w odwiedziny przyszedł mój tata wziełam dzidzie żeby mu pokazać i oczywiście żeby sama zobaczyć i na karmienie. Później mogłam się wykąpać i chciałam na chwilke dać córeczke do pokoju noworodków, a one stwierdziły, że nie ma mowy, że jak ja będe się kąpać w domu przy dziecku, że mam uczyć się sobie radzić (pewmnie ze względu na mój wiek dziś skończone 18 lat) przez cały okres w szpitalu nie wykąpałam się, do ubikacji chodziłam późnym wieczorem jak byłam pewna, że córeczka już śpi... miałam z tego powodu okropne boleści, ale nie chciałam już tych kretynek o nic prosić i jakoś wytrzymałam, przebieranie, karmienie piersią itp itd robiłam intuicyjnie, bo nigdy nie miałam kontaktu z małym noworodkiem,a jak już pisałam nie chciałam położnych o nic prosić, w dzień wypisania strasznie bolała mnie głowa, ale nic nie mówilam, chciałam stamtąd jak najszybciej wyjść, w dodatku położne paliły papierosy pod prysznicami, ale waliło na całym oddziale:/
Swoją drogą nie wiedziałam, że karmienie piersią jest takie trudne...
I jeszcze jedna rewelacja... miałam mieć poród z ojcem... ale położne stwierdziły, że nie ma takiej opcji nie uzasadniając czemu... czego bardzo żałujemy obydwoje:(:(:(:(
Pozdrawiam wszystkie mamusie i przyszłe mamusie oraz ich maleństwa
: 05 gru 2007, 17:08
autor: Asikk
Lalka, świetny opis !!! Mam pytanie ja własnie wczoraj odstawilam fenoterol i w nocy się zaczeło, taki dziwny tepy ból jajników potem twardnienie całego brzucha i ból, czy to to ?? Czy też tak miłaś po odstawieniu tabletek. Dziś od rana tak samo te same objawy , tylko wziełam prysznic i ból troche ustąpił teraz boli mnie równiez krzyż. Jak możesz to napisz mi czy takie wlaśnie miłaś bóle po odstawieniu Fenoterolu???
: 05 gru 2007, 17:34
autor: Małgorzatka
Asikk I co? Jesteś cała czy już jesteś rozdwojona?
Ja jak odstawiłam tablety- bo też na podtrzymaniu byłam- to miałam poptem często w nocy bóle i twardnienia brzucha, ale ustępowały, a jak już zaczęłam rodzić ro miałam właśnie ból w krzyżach i brzych konkretnie dół brzuszka mnie bólał jak przy okresie!
: 05 gru 2007, 18:55
autor: Asikk
Jeszcze w dwu paku!!! A co do bóli No to właśnie tak mnie boli , jak bym miała dostać @ całe jajniki i potem brzuch, ale tak narazie co jakiś czas tak co 30 min , ale boje się aż nocki bo dziś w nocy to umierałam . W piątek mam wizyte u mojego Gina i chciała bym doczekać .
: 23 gru 2007, 22:26
autor: Małgorzatka
Asikk Teraz już jesteś nie w dwupaku bo czytałam, że masz już swoją kruszynkę przy sobie więc pisz szybko jak przebiegał poród bo jestem bardzo ciekawa!
: 24 gru 2007, 00:15
autor: Izunia
Asikk, właśnie opisz swój przebieg porodu ;)
: 25 gru 2007, 20:12
autor: madzica
Witam!
19 grudnia urodziłam mojego synka maciusia,a oto, jak wszytsko wyglądało:
najierw przez dwie noce i jeden dzień miałam skurcze co 10 minut. trocvhe dziwna sytuacja, bo nie wiedziałam, czy np za godzinę mam juz jechać do szpitala, czy nie. W dodatku w nocy nie spałam, bo skurcze były naprawde bolesne. Od paru dni odchodził mi czop, którego, nota bene, nie mozna pomylić ze zwyczajnym sluzem, o co sie obawiałam wcześniej. Pojechaliśmy z mężem do położnej juz po pierwszej nocce ze skurczami, mimo, iż na drugi dzień i tak mieliśmy wizytę. Rozwarcia nie było i szyjka nie była nawet wystarczająco miękka. Zaserwowano mi znowu akupunkturę. Wróciłam do domu, skurcze nie ustały, znowu nie spałam w nocy, przez nastepny dzien skurcze ciągle wystepowały z częstotliwością co 10 minut(interesujące, że były dokładnie co 10 minut jak w zegarku, nie 9, nie 11). Położna stwierdziła rozwarcie na lekko ponad 2cm , no i szyjka zmiękła. Po południu po powrocie do domu zdrzemnęłam się półtorej godziny, nie był to jednakl mosny sen, bo skurcze się nasiliły. Kiedy sie obudziałm, były co 5 minut, prze godzine nawet co 2 inuty, ale nie chciałam panikować, więc pomyslałam, że jeszcze poczekam. W sumie nie przyszło mi do głowy , że skurcze co 2 minuty to czas, żeby byc w szpitalu. Później skurcze znowu zaczęły byc co 5 minut i zaczęły byc bardzo bolesne, trwały około minuty każdy, w czasie której to minuty gleboko oddychalam i nic nie mówiłam. Czekałam do 23ej i zadzwoniłam do położnej, która stwierdziła, że okey-mogę przyjechać na badanie. w sumie zostałabymw domu jeszcze dłużej, ale mój mąż nie chciał na to pozwolić. W szpitalu na miłym małym oddzialku byłam jedyna pacjęntką, było milutką, tyle , że skurcze naprawde bolały, nie mogłam już nawet normalnie siadać. szkoda, że połozna, która mnie przyjęła była jakąs, której wczesniej nie poznałam i jakoś tak nie przypadła mi do gustu, mimo, że nie mogę jej nic zarzucić, na szczęście nad ranem zmieniła się z inna położna, która była naprawdę świetna. W momencie przybycia do szpitala szyjka była rozwarta tylko na 3cm. Męczyłam się całą noc i nic. chodzilismy troszke po szpitalu, starałam sie spac pomiędzy skurczami, ale mi sie nie udawało, skutki niesopania przez ostatnie noce zaczęły dawać o sobie znac, czułam się jak pijana i oczy same mi się zamykały, tyle, że skurcz zaraz mnie budził. Rano skurcze staly się jeszcze bardziej bolesne. Pamiętam, że ściskałam kołdrę w pięsci za każdym skurczem. położna zosatwiła nas samych w przytulnym delivery room z piekną lampka nocną, tylko czasem zaglądała, czy wszytsko ok. Zrobiono mi tez lewatywę, wczesniej polożna zapytała się, czy tego chce, ta lewatywa była nie tyle na oczyszczenie, co na wywołanie silniejszych skurczów, ale nie spełniła swojego zadania. Póxniej połozna przyniosła nam coś do jedzenia, zzwróciła uwagę, że muszę jeść, bo ten poród to taski maraton i musze mieć siły na póxniej. Dopiero rano ok 11ej odeszły mi wody płodowe, no i wtedy się zaczęły naprawde silne skurcze, w suie to nie powinam tych wczesniejszych nazywac bolesnymi. Przerwy między nimi trwały jakies 3 min, akażdy trwał od minuty do półtorej. Próbowałam różnych pozycji, żeby sobie ulzyć. W penym momencie czułam jakby przerwy między nimi zanikły, ale połozna stwierdziła na ktg, że owszem są ciągle przerwy między skurczami. Zaczęło mi byc trodno oddychac spokojnie, w końcu zaczęłam czuć, że prę mimo sobie, trochę sie przestraszyłam, że koże jeszcze nie powinnam, połoznej nie było akurat w pokoju, więc mąz zadzwonił po nią. a propo męża, spisał sie świetnie, masował mnie, co przy końcu naprawdę mi pomagało, jak na chwile przestał, to tylko fuknęłam: masuj!!Dopiero wtedy położna zdjęła mi moje spodnie dresowe, w których ciągle byłam i bluzkę i biustonosz, niew yobrażałam sobie wczesniej, że będę nago rodzić, jakos tak dziwnie, ale wtedy mi to wisiało, poza tym chciałam miec dziecko położone na piersi po wszytskim. Dosyć długo parłam, główka wychodziła i cofała sie, mąż mówil, że widzi główkę, widział nawet, że mały ma czarne włoski, a połozna za każdym razem mówiła, że jeszcze raz i juz. Próbowałam przeć na kolanach kilka razy(trudno było zmienic pozycjje), a póżniej znowu na plecach i o 14.14 zobaczyłam male ciemne ciałko na prześcieradle, które zaczęło żałosnie popłakiwac, mąz przeciął pępowine, podczas którego to zabiegu maciek obsikał polożną i dostałam małego na piersi. uczucie nie do opisania i rzeczywiście, nie pamiętałam już żadnego bólu. w sumie miałam łatwy poród, tylko fakt, że wszytsko sie tak przeciągało bardzo mnie zmęczył. Leżałam z maćkiem na brzuchu przez jakąs godzinę, zachwycalismy sie nim razem z mężem, wysłalismy smsy i w ogóle, mały ssał moja pierś tak mocno, że trudno go było po twej gozinie oderwać na mierzenie , ważenie itd. Ja myślałam głównie o tym, że zjadłabym coś, byłam bardzo głodna:)Pielęgniarka zawiozła mnie na łóżku do pokoju, który dostalismy na kilka dni, bardzo milutki z podwójnym łóżkiem, sama wstałam z łózka i poszłam od razu pod prysznic.
Ale sie rozpisałam!!ale fajnie tak to wszytsko opowiedziec, bo w sumie nie mam na miejscu nikogo, żeby pogdac o tym, tylko dzwonię do rodziny. wyszlismy ze szpitala po 3 dniach, to minimalna opcja, chcieli, żebyśmy zostali 5 dni, tyle pierworódki spędzają tu dni po porodzie, żeby upewnić się, że nie będa miały problemów z laktacja po powrocie do domu. Teraz jest 6 dni po porodzie, moge już spokojnie siadać, zapomniałam powiedziec, że troszke tylko mnie rozerwało, miałam jedynie dwa szwy założone, ale jak sie ma tą wymarzona dzidzie, to sie juz o niczym innym nie mysli
: 26 gru 2007, 16:27
autor: Asikk
Cześć kochane unas ok wczoraj przyjechaliśmy do domu, Kamilek ma się dobrze z karmieniem też sobie radze co prawda musiałam kupic sobie nakładkie na sutki bo mały nie łapał. Karmie co 3 godziny taki z niego żarłok. Przepraszam nie czytałam was bo mały Kamilek troszke sobie drzema i pewnie zaraz bedzie głodny.
Wszystkim dziekuje za zyczenia !! Poród mialam lekki wszystko poszło błyskawicznie zaczełam rodzić o 1:00, a maluszek wyszedła 5:35, a do szpitala przyjeli mnie o 23:00 z podwyższonym ciśnieniem i nic wiecej nie wskazywało że poród się zacznie , jak zawieźli mnie na patologie zaczeły sie skurcze co 15m, potem po badaniu i usg okazało się ,że powoli zaczyna się sączyć czop, ok 24/; odeszły mi wody i zaraz rozwarcie na 2palce, potem po spacerku po korytaży i po przysiadach przy skurczu (polecam) rozwarcie na 5 palców i na sale porodową no i 5:35 wyszedł na swiat malutki Kamilek. Połozna powiedziała mi że tak szybkiego pierwszego pororodu dawno nie miała, ze jestem stwożona do rodzenia dzieci , więc to napewno nie był mój ostatni poród jak to wiele dziwczyn mowi.
Całuje was mocno!!
: 27 gru 2007, 21:40
autor: iwona83
Czesc ja dopiero teraz ale tez opisze wam moj porod wiec zaczelo sie w sumie od wtorku rana wstalam i czulam ze pobolewa mnie brzuch co jakis czas ale bylam w szpitalu na monitorach i ginekolog uznal ze to jednak nie jest to wiec odeslali mnie do domku tylko ze jak wrocialm zaczal mi czop odchodzic no i skurcze sie nasilaly wieczorem mialam juz co 5 minut zadzwonilam po meza (przyjechal chyba w 5 minut z pracy bo ja nawet nie zdarzylam sie ubrac) i pojechalismy do szpitala a tam znowu podpieli mnie pod monitory sprawdzili rozwarcie i doszli do wniosku ze to jednak nie to ale nie odeslali do domku tylko polozyli na oddzial przelezalam cala noc w szpitalu spac za bardzo nie moglam bo mnie skurcze meczyly i przejmowalam sie mezem ze sciagnelam go z pracy a to jednak nie bylo to na dodatek siedzial cala noc ze mna w szpitalu i co lapal mnie skurcz to on liczyl co ile sa i jak czesto trwaja (pielegniarki kazaly wolac jezeli skurcze trwaly by ok 1minuty)nad ranem juz myslalam ze odesla mnie do domu bo skurcze troche ustaly byly co 8,10 minut ale o 7,30 odeszly mi wody i zaraz mnie zawiezli na porodowke znaczy na sale gdzie czekalam az bede miala bole parte oczywiscie maz byl ze mna i byla tez ze mna praktykantka ktora bardzo mi pomogla jak zaczelam odczuwac bole parte musialam przejsc do sali obok gdzie czekal juz lekaz polozna i chyba z 3 pielegniarki no i o 9,55 urodzilam piekna core podobno mialam dluga pepowine bo miala 25 cm mala polozyli mi na brzuchu za chwilke wzieli pomierzyli ale zaraz oddali i na salo poporodowej lezalam juz z mala ktora oczywiscie zaraz pila cyca oczywiscie o bolu zaraz zapomnialam jak tylko zobaczylam coruchne