no i sie nie udało...w nocy z 1go na 2go pażdziernika dostałam silnego ,bardzo bolesnego krwawienia,ze skrzepami i kawałkiem zakrwawionej tkanki...jak wstałam rano ,przeczuwając najgorsze spakowałam się do szpitala i pojechałam...zrobili mi usg-werdykt-resztki endometrium 16 mm...zapłakana,załamana zostałam w szpitalu czekając na zabieg...
cztery kropluwy, nic nie jesc nie pic...płacz
rano na obchodzie dowiedziałam się że może się wszystko samo oczyści i nie bedę mussiała przechodzić zabiegu...marne pocieszenie po stracie ukochanej dzidzi w 6/7tyg.
wyszłam po 5 dniach doczyscic sie w domu,bo i tak nie dali mi lekow miało sie samo wyjasnic...zalecenie -za tydzien usg u swojego lekarza i antybiotyk...
poszłam na kontrolę i macica się sama oczyściła,a poza tym na usg widać było pęcherzyk gotowy do pęknięcia...co znaczyło że sie owulacja zbliża(interpretacja lekarza)mam czekać do końca miesiąca na @ jak sie pojawi to powinno byc wszystko oki
i od razu mozna sie bedzie starac o dzidzie...tylko się boję powtórki-a drugi raz pod rząd to chyba bym nie przezyla...