Strona 80 z 161

: 27 lip 2008, 07:53
autor: szkrab
Witam

Spoznione zyczenia dla ANI :ico_tort:

U nas noc nawet jakos przeleciala poza tym ze moja corcia wpakowala sei juz do mnie o polnocy i jak zwykle kopala mame po plecach :-) bylo ok .Tylko 3 wycieczki do kibelka tak wiec jeszcze da sie przezyc tym bardziej ze jest niedaleko :ico_haha_02:
Sloneczko u nas swieci tak wiec na jakis spacerek sie wybierzemy.

Mam nadzieje ze Delfi juz po!

: 27 lip 2008, 10:27
autor: niunia
witam Was, :ico_chory: ledwo żyję od tych upałów, myślałam ze może uda mi sie być lipcówką z 1 terminu ale raczej przyjdzie mi przemęczyć sie do 08.08 jesli nie dłużej :ico_sorki: oj ciężko mamy z takimi brzuszkami w upały :ico_olaboga:

widziałam na lipcu że delfi urodziła córeczkę, ale super , już po wszystkim i tuli swoją kruszynkę, ja też chceeeeee!!!

: 27 lip 2008, 10:55
autor: shoo
Heja, ja po ciezkiej nocy (prawie co godzine do kibelka) mowie dzien dobry. W ogole wczoraj mialam dziwny sen, ze urodzilam synka, a 4 miesiace pozniej - coreczke :ico_szoking: :ico_szoking: ..i jakos nie wydawalo mi sie to dziwne, hehe.

Delfi, MOJE GRATULACJE!!! :ico_tort: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :-D nie powiem, ze nie zazdroszcze :-D daj znac jak sie czujesz Ty i mala i w ogole jak bylo... Buziaki!!

Ide na poranne kakao :ico_kawa:
Do pozniej!

: 27 lip 2008, 11:20
autor: Jagna30
Delfi

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

: 27 lip 2008, 11:46
autor: Gie
Wreszcie jakieś dobre wieści, bo cały czas myślałam o tej naszej DELFI :) Czyli została jednak lipcówką, super!!!! Zazdroszczę, że jest już po i ma swoją małą Olę przy sobie...

SERDECZNE GRATULACJE!!!!!!!!!!! :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

Ja natomiast miałam koszmarną noc, to była chyba najgorsza z dotychczasowych...
Wczoraj pilnowaliśmy z Panem domu teściow mojej siostry, bo wydawali za mąż drugiego syna. Zrobiliśmy sobie więc grilla... Za ich godą oczywiście...

Grill się udał, oprócz mnie i Pana była jeszcze trójka naszych znajomych - posiedzieliśmy, popiliśmy (tzn. ONI), pojedliśmy kiełbasek, Pan umył i nawoskował naszą furę, więc wygląda teraz imponująco... Przed 22:00 odwieźliśmy znajomych i wróciliśmy do tego domu.

Właściciele (pewnie nie chcąc źle) prosili, żebyśmy spali na górze, bo mają tam sypielnię z wielkim łożem, łazienkę... Pozmywałam na dole talerze po grillu, wchodzimy na górę i już na schodach czuję, że tam gorąco, jak w piekle... Góra zawsze się najbardziej nagrzewa przez cały dzień... Ale spoks, może nie będzie tak źle... Pan wszedł pod prysznic, ja w tym czasie do wanny, ogarneliśmy się i do wyrka... Pootwierałam okna, ale powietrze stało chyba w miejscu... Łóżko wielkie, ale materac jakiś taki miekki, że się zapadalismy (ja lubię spać na twardym!!!), jedna kołdra (teraz w lato i tak niepotrzebna do przykrycia, ale między nogi fajnie sobie włożyć, my z Panem mamy w domu po jednej) i na dodatek z KORY, ffuuujjj... nie wiem jak można pod tym spać...

Dobra, miałam szczere chęci, żeby szybko usnąć... Panu oczywiście zajęło to 3 minuty i zaraz już pochrapywał...

A mi duszno, niewygodnie, nie ma czym oddychać, mała się wierci potwornie, aż boli... nie wiem dlaczego Ona ma takie napady na noc... Ja akurat mam ochotę położyć się na prawym boku, ale nie mogę, bo ona ma tam nogi i bardzo mnie kopie po żebrach, więc przekręcam się na drugi bok, ale tak też mi niewygodnie... dyszę i dyszę..., a wkońcu wstaję do kibelka na siku... Myję ręce w lodowatej wodzie i wcieram kropelki w ręce, piersi, brzuch, żeby się ochłodzić... Wracam do tego pieca, to nie da rady się położyć... No to świecę sobie telefonem i złażę na dół (aaaa, ok. 20:00 przywieźli niespodziewanie babcię, która mieszka sobie na dole-ma wydzielone pół dołu, więc musiałam się zachowywać cicho) na paluszkach, po cichutku... tam już dużo chłodniej... siadam sobie na krześle przy ogromnych oknach, otwieram jedno (hałas z pobliskiej trasy ogromny...) i siedzę... Trochę głośno, ale trudno, chłodny wietrzyk lwci wprost na mnie, więc super... Ale siedzę na krześlę, więc trochę mi niewygodnie, a do tego mała znowu zaczyna wyprawiać takie akrobacje, że szyjka mi mało nie pęknie, a ja zaciskam nogi... Trwa to może jakieś 20 min, nie wytrzymuję i stwierdzam, że chyba jednak wrócę na górę, bo tu się tylko orzeźwię i rozbudzę, a tam się położę, małą się pewnie zaraz uspokoi i uda mi się zasnąć w tej duchocie... No to wracam... Po drodzę na górę znowu czuję ucisk na pęcherz (kużwa, przecież dopiero co sikałam!!!), ale i na odbyt... Myślę sobie, oooo może się załatwię (ciężarne widzą jak z tym w ciąży bywa ciężko... ), to małej zrobi się luźniej i przestanie mnie tak kopać... No to kierunek - łazienka - siadam na kibel, siusiam 5 kropelek, ale z reszty nici... ucisk jest, jakieś dziwne parcie - ale nic z tego...
myślę sobie, że posiedze chwilę na tym tronie, tam i tak chłodniej niż w sypialni... No to sobie posiedziałam róniutką godzinę, bo jak już zasiadłam, to nie mogłam wstać... Mała tak się rozpychała, że mało nie umarłam, a jak do tego zaczął się ucisk na szyjkę, i to nie takie silne kłucie, które trwa sekundę, dwie kilka razy w ciągu dnia, tylko jedno długaśne kilkunastu sekundowe paraliżujące kłucie, powtarzane co kilka sekund - to łzy mi ciekły ciurkiem, a ja nie mogłam z bólu oddychać... Siedziałam na tym kiblu i płakałam, co chwila robilam kilka kropel siusiu, az w koncu pomyslalam, ze to moze wody się sącza ze mnie...,, ale jednak nie... Godzina minęła w bólach i na tronie, nogi mi zdrętwiały, ledwo wstałam, co się mała uspokiła, to wstawałam, żeby iść do łózka, a Ona od nowa - to był jakiś koszmar... Cała krocze mi podskakiwało jak dotykałam się tam ręką - nie wiem czy mała tak tam wpycha już główkę, czy może rękę mi tam jeszcze dołożyła - ale to zdarza się już któryś raz, tylko, że jeszcze nigdy nie trwało to aż tak długo i nie doprowadziło mnie do płaczu... W ogóle mała jest już chyba straszliwie niesko, bo nawet jak robię siusiu i się wycieram, to czuję normalnie jak te większe wargi mam takie rozchylone na zewnatrz, jakies takie nienaturalnie duze, takie nie moje... Przepraszam za te opisy, ale tak wlasnie jest...

W koncu chyba po 1,5 godz. takiej meczarni wróciłam do wyrka, jakoś się chyba chłodniej zrobiło w sypialni, zeżarłam RENNIE i modląc się, żeby szybko zleciało te kilka godzin (byla gdzies 24:00, a pobudka z Panem zaplanowana na 4:30, bo Pan dzisiaj do pracy na 6:00, a jeszcze trzeba było jechać odebrać od teściowej psa i odwieźć mnie z psem do domku), pomęczyłam się jeszcze z pół godzinki, w końcu chyba mała przestała się tak kręcić i udało mi się usnąć... I tak budziłam się potem kilka razy i na siku i tak po prostu, ale mimo nidogodności (duchoty i tego, że Pan przywłaszczył sobie całą kołdrę i spał z nią między nogami, a mi też to było bardzo potrzebne), to zasypialam, obudziłam się kilkanaście minut przed pobudką i odliczałam minuty do budzika, po czym zerwałam się na równe nogi cała w skowronkach, że już do domu... Wyglądam dziś potwornie, mam zapuchnięte oczy, jakbym ćpała na jakiejś balandze...


coś strasznego...

: 27 lip 2008, 11:59
autor: Jagna30
Gie, współczuje Ci .....

Ja codziennie zanim zasne to laże tak do godz,3 :ico_szoking:

Ale wiem jak to jest na poddaszu... :ico_olaboga: sauna :ico_noniewiem: :ico_olaboga:

Podejrzewam,że ta Twoja mała bedzie "nocnym Markiem"
Bo moja jest spokojna w nocy,czasem zrywam się....i myslę czy czasami jej nie przygniotłam... :ico_olaboga: że tak cichutko leży.
Wogole ostatnio cos mało się rusza.


A co do 'warg" ja tez tak mam... :ico_wstydzioch:

Wiecie ....wczoraj poczytałam sobie w necie jakie sa sposoby na wywoływanie porodu...

Wybrałam sobie opcje,masowania sutków....troche bolało....ale poskutkowało.
Zaczęly się skurcze to kilka minut...takie jak na @ chociaz kazdy kolejny przybieral na sile...
Mysle sobie...fajnie cos sie dziej.
Wstalam bo oczywiscie zachcialo mi sie siku. :ico_olaboga:
Pochodzilam troche....i nie czuje nic.
Polozylam sie i po chwili czuje zxnowu ucisk na dole...ale juz slabszy. :ico_placzek:

Tak wiec odpuscilam sobie,bo to dzialalo tylko jak draznilam sobie te brodawki....Co ma byc to bedzie.Trudno..............

: 27 lip 2008, 12:07
autor: Gie
JAGNA - ja tez ostatnio czytalam i się doczytalam, ze trzeba to robic bardzo czesto i dlugo, po ok. 3 godziny dziennie i to przez kilka/kilkanaście dni!!!! Ja się na sekundę do sutka nie daję dotknąć, bo mnie bolą, więc nie dla mnie metoda...

: 27 lip 2008, 12:11
autor: Jagna30
Gie, ja też stwierdziłam,że nie będe robiła nic na siłe.Co ma byc to będzie.
Podejrzewam,że przenosze.....trudno :ico_placzek:

[ Dodano: 2008-07-27, 12:13 ]
A tak już bym chciała być PO! :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

: 27 lip 2008, 12:41
autor: Gie
Ja też nie będę kombinować... poza tym - było napisane, że wszelkie te sposoby przyspieszania, albo wcale nie są skuteczne, albo szkodzą, albo jedno i drugie razem...

też czuję, że to jeszcze nie mój czas... cóż... kiedyś to się skończy :)

: 27 lip 2008, 13:20
autor: Jagna30
O matko :ico_olaboga: czy u Was też taki upał?

Nie wyrabiam...........................teraz marzy mi się kąpiel w morzu...ale wystarczyc musi zimny prysznic :ico_placzek:
Moje dzieci jadą do mojego brata...tam będą się pluskać w jeziorku...wracaja jutro.
A my z mężem będziemy kisić się w domu.I czekać na jakieś sygnały.

Musze posprzatać :ico_olaboga:


Gie, i jak tam po wyczesywaniu Twojego psiaka...nie kłaczy tyle?


Ja w nerwice wpadne przez te kłaki.....