
w czwartek amelka miala impreze w przedszkolu, byl mikolaj, a ze ja tak chcialam zeby poszla to wzielam auto i wozilam, najpierw meza do pracy potem amelke, potem po amelke a potem po meza, najgorsze ze fotelik jest bez bazy i za kazdym razem wkladalam i wyjmowalam, jeszcze jest ciezki sam w sobie a do tego dzidziu swoje wazy wie na wieczor myslalam ze mi krzyz peknie, ale definitywinie kupujemy jakies autko bo nie damy rady inacze...


od jutra sie biore z mezem za chalupke, ja mam narazie zrobieone uszka z kapucha i grzybami, tak mi sie zle kleily ze juz nie robilam pierogow ktore zamierzalam bo mnie szlak trafial, mezowi zrobilm troche z miesem bo on uwielbia..jeszcze tylko bigos, jakies ciacho, ciasteczke...itp....