Witam się i ja
Byłam na zdjęciu szwów i powiem szczerze nie było miło bo się powrastały
Dalej mnie to krocze boli i myślę jak to zniwelować bo ciężko siedzieć nie mówiąc o np. chodzeniu.
Mały grzecznie śpi jak zwykle już kilka dobrych godzin

grzeczny chłopiec w nocy budzi mnie tylko raz jak go nakarmię koło 22-23 tak śpi do 2-3 w nocy

nie mogę narzekać bo bynajmniej mogę się wyspać
Brzuszki macie śliczne

gratuluję skończonych tygodni

mi do porodu brzuszek wcale nie opadł
Napiszę wam tak w skrócie jak ten mój poród wyglądał

Rano w sobotę jak miałam bóle to starałam sie jeszcze was informować co się dzieje

skurcze wychodziły po 90 ale nic się nie działo bo były nie regularne i do czasu skurczów partych nie miałam regularnych bóli co mnie bardzo zdziwiło, od godziny 13 już zaczęło mnie skręcać coraz bardziej i tak do 22, o 22 zaczęły się skurcze parte więc położna mnie zbadała i stwierdziła że mam jeszcze chodzić i nie przeć bo mam 8 cm rozwarcia więc wyszłam na korytarz gdzie stał mój K i moja mama i poinformowałam na ostatnich nogach że jeszcze mam się pomęczyć i wróciłam do sali przedporodowej gdzie leżałam z bardzo fajną kobietką rodzącą po raz pierwszy tak jak ja

niestety rada położnej żeby nie przeć (co było awykonalne) bardzo mnie zbulwersowała i tak do 23 starałam się robić co karze. Około 23 odeszły mi wody jakimś cudem i zabrali mnie na blok porodowy gdzie okazało się że mały źle się ustawił i nie chce wyjść... miałam za krótkie skurcze bo trwały około 10 sekund i były co jakieś 4-5 minut ale główkę było widać, mój K bardzo chciał być przy mnie i taki był plan ale niestety kiedy dowiedziałam się że nie wszystko jest tak jak powinno stwierdziłam że wolę żeby czekał... Po północy podali mi kroplówkę z oxy która i tak nic nie dała położna prawie przy mnie nie siedziała byłam przez większość czasu sama co bardzo irytowało mojego K... Kazano mi rodzić w pozycji bocznej bo jak twierdziły inaczej nie urodzę a ja przy takich krótkich skurczach nie mogłam przeć na boku

zaparłam się po swojemu tak jak było mi wygodnie i o 1 urodziłam synka... Krocze nacieli mi dopiero jak pękłam potem zabrali małego na ważenie mierzenie i na oddział noworodków a mnie zszyli i po 2 godzinach leżenia na stole zabrali mnie do sali i pozwolili zadzwonić na oddział noworodków żeby przynieśli mi syneczka
Faktycznie miałyście rację że jak już się ma maleństwo przy sobie to ból przestaje się liczyć

ja po 3-4 godzinach po porodzie śmigałam po korytarzu z małym żeby nie płakał
