wróciłam. na chwile. musze się wyspowiadać, bo szału zaraz dostane.
powiem Wam w skrócie, pewnie będzie chaotycznie. Jestem taka, że np. jak ide do sklepu to mysle co kupić JEMU dobrego, co lubi, czym go zaskoczyć, co zrobić na obiad pod NIEGO.
a on co? wkurzyl sie na mnie na coś, jak wracałam od gina rano to kupiłam paszteciki z grzybami i do tego barszczyk czerwony na śniadanie zrobiłam. wstał, bez słowa, zrobił sobie inne sniadanie (SOBIE, a ja zawsze mu podaje pod nos itd) , wyszedl do pracy i zostawił syf w kuchni. okruchy na blatach, brudne talerze i kubek po herbacie. wkurzyłam się. oczywiście posprzątałam bo nie lubie syfu. tak sie wkurzyłam że mu napisałąm "jak unosisz sie honorem i robisz sobie sniadanie to posprzataj po sobie". nie odpisal. czyzbym go jeszcze bardziej rozjuszyla? mam to w d... ! no i napisalam mu jeszcze "mimo tego ze czasami cie wkurzam nie wydaje mi sie zebym byla zla dziewczyna. nie uwazasz?"
moze da mu to cos do myslenia. narazie nie odpisuje. moze to i lepiej.
ostatnio co chcialam przygotowac kolacje we dwoje, a przyjechal z koelga i z kolacji nici byly, to jego kolega byl z tego co widzialam pod wrazeniem. zjedli tą moja pieprzona kolacje ktora zrobilam dla nas, potem devolaille opieprzyli, potem cos tam, cos tam cos tam. a ja podawałam i zmywałam po nich.
pewnie, też bym tak chciala, zeby ktos podawal mi sniadanko i sie tak o mnie troszczyl. a jemu ciagle w nonono zle.
ja mu jeszcze pokaze.
[ Dodano: 2010-11-15, 18:56 ]
jestem wlasnie taka porąbana. powinnam byc zimna sucz, a nie dobra Paulinka. zawsze sobie to zarzucalam. potrafilam zmienic sie na chwile. jestem juz taka pochrzaniona, ze lubie jak komus pomagam, jak komus sprawiam radosc, jak kogos wyrecze - w skrocie lubie byc dobra osoba. ale najwidoczniej to nie popłaca. bo najbliższa mi osoba to wykorzystuje.
niech tylko wroci do domu. albo bedzie awantura, albo bedzie grobowa cisza. ja na pewno ewakuuje sie do sypialni, nie chce mi sie z nim gadac.
nawet odpisac nie potrafi, bo nie wie co. no bo tak naprawde to co ma odpisac? "ok, bede sprzatal" ? albo "nie badz bezczelna?" pewnie teraz szoku doznał, bo ja nigdy tak do niego nie mówie że ma sprzątać po sobie, bo ja zawsze sprzatam. JA JA JA.
teraz pewnie przeczytal i zastanawia sie ' o co chodzi ? ' . no tak, niedlugo urodze dziecko ktorym naprawde musze sie opiekowac, ale nie moge zapomniec, ze drugie dorosle dziecko mam pod dachem. czuje sie jak zastepcza mama dla niego. a ja mowie DOSC.
Przepraszam za dluga, wulgarna przemowe. musiałam
[ Dodano: 2010-11-15, 19:00 ]
taki z niego partner, ze nawet smieci nie potrafi wyrzucic. dałam mu klucz do smietnika, poprosilam zeby tym sie zajal bo ja nie dam rady dzwigac. i co? dwa wory leza na BALKONIE! kolejny dzien. dobrze ze mieszkamy na samej gorze, nikt z sasiadow nie widzi worow bo by pomysleli ze jakies zwloki tam trzymamy.
bylismy na zakupach na poczatuk miesiaca, kupilismy odkurzacz. i co, taki zniego macho i fachowiec, ze kupil odkurzacz bez rury i trzeba odkurzac na kolanach. smiechu warte... powiedzial, ze bedzie odkurzal, zebym ja nie schylala sie. i co? wiecie ile razy odkurzal? dwa razy! 2 !!!!