Ja swojego meza poznalam wiedy kiedy naj mniej sie tego spodziewalam a mianowicie jak bylismy obydwoje ,,zajeci,, z mala roznica ze On swoja dziewczyne zdradzal i to strasznie. Nie zdradzal jej bynajmniej ze mna
Pracowalam hiedys jako barmanka na dyskotece i tam poznawalo sie roznych typow zza lady nie ktorym naprawde upierdliwych
Konrada poznalam przez przypadek... konczylam zmiane z kolezanka i zeszlysmy z baru zeby sobie troszeczke rozruszac kosci. Konrad byl wtedy nie dosc ze pijany to jeszcze na prochach co w ogole bylo dla mnie nie do zaakceptowania Podszedl do naszego stolika i cos zagadal do mojej kumpeli ja odrazu sie do niej zasmialam ze znowu jakis cwaniaczek... rozmowa sie dluzyla i kolezanka postanowila mnie z nim zapoznac... nie wiedzialam po co, przeciez mnie nie interesowaly takie typy. Moj zwiazek zsie rozpadal z dzisiejszym ex i chyba chciala mi troche otuchy Poszlismy sie bawic. Kolega sie do nas dolaczyl. Po kilku dniach patrze a on przyjechal z kolego do mnie do pracy ( co byklo dziwne bo przeciez oni przyjezdzali tylko w dzien dyskotek a tu prosze.... Zaczely sie sciemy hihih opowiadania jaki to on nie jest okropny dla swojej dziewczyny itp hiihi jak na spowiedzi Na trzezwo to wiadomo ze sie inaczej gada. Jakos dni mjaly i on non stop zamiast sie bawic z kolegami pic itp to wisial na barze wpatrujac sie i zagadywujac. W zadnym wypadku nie bralam pod uwage blizszej znajomosci z owym kolesiem Po chyba dwuch tygodniach zapytal sie mnie czy moze sie napic (przyjechal wtedy samochodem ) a ja czy moglabym go potem odwiesc i wziasc sobie samochod do domu a nazajutrz mu go przywiesc...pomyslalam ze chyba koles zwariowal ( wiedzial o tym ze dopiero co odebralam prawo jazdy) no nic suma sumara zgodzilam sie i przy okazji odwiozlam swoje kumpele z pracy i on wzial jeszcze swojego przyjaciela no i tak sie powoli zaczelo krecic...
A ja kurczę bym w życiu nie odpisała na sms'a którego mąż dostał od eks, czy też od kogoś innego. No chyba że poprosił by mnie... Po pierwsze mam hopla na punkcie prywatności i nawet telefonu jego nie odbieram tylko lecę mu zanieść, co go czasem denerwuje a po drugie uważam, że to on powinien coś z tym zrobić, w końcu oni są świadomi przecież jak nas drażnią takie rzeczy...
No ale najważniejsze, że metoda zadziałała...