: 01 lis 2008, 22:01
Rany Justynka toż to rozbój w biały dzień. Czy to była jakas taksówka niezrzeszona? ale nawet jeśli to aż takie koszty
Pruedence będzie chodzić do świąt spokojnie. Amelka mi przez dwa miesiące chodzila za ręce i za ręke i inaczej nie chciala, a wiedziałam, że potrafi, bo widziałam. Tak wiec spokojnie.
My w końcu spędziliśmy święta w domu. Bardzo to w sumie przeżywałam, bo to pierwsze nie u rodziców. Na grób we Wrocławiu poszliśmy w zeszłym tygodniu. A u mnie wszyscy w jednej miejscowości i zawsze całą rodzinę się spotyka. Czy wiecie, że Wszystkich Świętych jest najbardziej rodzinnym świętem zaraz po Bożym Narodzeniu? Ja jak się dowiedziałam byłam szczerze zdziwiona, bo to fenomen Polski.
No tak, ale pojechać i od teściów do rodziców i w tę i we we wtę, to wolę w domu z dzieckiem. Miałam tak w zeszłe Boże Narodzenie i skończyło się zapaleniem oskrzeli.
Za to wczoraj mój M dzwonił do swoich rodziców, że jak będą we Wrocławiu, zeby przyjechali. A na ich gadanie, że nie mają czasu, po prostu powiedział, żeby się nie wygłupiali, bo chyba sami siebie nie słysza. Można powiedziec, że wymusił na nich. Oczywiście były pretensje, ze my nie przyjeżdżamy. Tak więc pierwszy raz od ponad roku byli u nas teściowie na całą godzinę. Amelka ich zobaczyła i ... uciekła, bo się bała, to oni, że dziecko zdziczało, ale żadno nie pomyślało, że jak dziecko nie widzi dziadków, to się ich boi, bo nie kojarzy. PRzesiedziała cały prawie ich pobyt na moich kolanach i dopiero pod koniec sie rozkręciła. Ja nie wiem, czego się dziwić. Moi dzwonią ze skype'a i rozmawiają z dzieckiem i się pokazują, a jak przyjadą, to Amelki nie ma, a tu jak do obcych. Teściowie też zamontowali skype'a ale tylko raz widzieli Amelkę i coś z nią rozmawiali, a tak nie mają czasu, a jak mają to około 21, kiedy ona już śpi.
Oczywiście teściowa, że ten lekarz to powinien leczyć, a nie ciągle eurespal dawać. Przecież to już czwaty tydzień, dopiero jak powiedziałam, że dziecko wyleczone poszło do żłobka i w ciągu 4 dni złapało jakieś paskudztwo, to dała spokój. A potem czy ona miała objawy i jakie w czwartek, i że wcale nie wygląda na chorą i żebyśmy przyjechali. Oczywiscie do mojego M nie do mnie. Oczywiście zwarta i gotowa do zbadania dziecka, a to akurat chyba dobrze i się chwali. Ale uprzedziliśmy, że do czwartku i tak w domu będzie, tak więc niech się nie martwią, bo na długi weekend przyjedziemy, bo raczej Amelka niczego nie zdąży złapać. Ale nieważne, najważniejsze, że przyjechali i że dziecko w końcu ich widziało.
Pruedence będzie chodzić do świąt spokojnie. Amelka mi przez dwa miesiące chodzila za ręce i za ręke i inaczej nie chciala, a wiedziałam, że potrafi, bo widziałam. Tak wiec spokojnie.
My w końcu spędziliśmy święta w domu. Bardzo to w sumie przeżywałam, bo to pierwsze nie u rodziców. Na grób we Wrocławiu poszliśmy w zeszłym tygodniu. A u mnie wszyscy w jednej miejscowości i zawsze całą rodzinę się spotyka. Czy wiecie, że Wszystkich Świętych jest najbardziej rodzinnym świętem zaraz po Bożym Narodzeniu? Ja jak się dowiedziałam byłam szczerze zdziwiona, bo to fenomen Polski.
No tak, ale pojechać i od teściów do rodziców i w tę i we we wtę, to wolę w domu z dzieckiem. Miałam tak w zeszłe Boże Narodzenie i skończyło się zapaleniem oskrzeli.
Za to wczoraj mój M dzwonił do swoich rodziców, że jak będą we Wrocławiu, zeby przyjechali. A na ich gadanie, że nie mają czasu, po prostu powiedział, żeby się nie wygłupiali, bo chyba sami siebie nie słysza. Można powiedziec, że wymusił na nich. Oczywiście były pretensje, ze my nie przyjeżdżamy. Tak więc pierwszy raz od ponad roku byli u nas teściowie na całą godzinę. Amelka ich zobaczyła i ... uciekła, bo się bała, to oni, że dziecko zdziczało, ale żadno nie pomyślało, że jak dziecko nie widzi dziadków, to się ich boi, bo nie kojarzy. PRzesiedziała cały prawie ich pobyt na moich kolanach i dopiero pod koniec sie rozkręciła. Ja nie wiem, czego się dziwić. Moi dzwonią ze skype'a i rozmawiają z dzieckiem i się pokazują, a jak przyjadą, to Amelki nie ma, a tu jak do obcych. Teściowie też zamontowali skype'a ale tylko raz widzieli Amelkę i coś z nią rozmawiali, a tak nie mają czasu, a jak mają to około 21, kiedy ona już śpi.
Oczywiście teściowa, że ten lekarz to powinien leczyć, a nie ciągle eurespal dawać. Przecież to już czwaty tydzień, dopiero jak powiedziałam, że dziecko wyleczone poszło do żłobka i w ciągu 4 dni złapało jakieś paskudztwo, to dała spokój. A potem czy ona miała objawy i jakie w czwartek, i że wcale nie wygląda na chorą i żebyśmy przyjechali. Oczywiscie do mojego M nie do mnie. Oczywiście zwarta i gotowa do zbadania dziecka, a to akurat chyba dobrze i się chwali. Ale uprzedziliśmy, że do czwartku i tak w domu będzie, tak więc niech się nie martwią, bo na długi weekend przyjedziemy, bo raczej Amelka niczego nie zdąży złapać. Ale nieważne, najważniejsze, że przyjechali i że dziecko w końcu ich widziało.