Ja również stawiam tort

na pół roczku naszych Amelek. U nas idzie druga dolna jedynka juz prawie się przebiła. amelka znowu smoczek przesuwa na bok i pluje i chce. Teraz muszę jej kupic dla zębatych
Co do chrzcin, to się zdenerwowałam i powiedziałam mężowi, co o tym myslę i że mam dosyć. W przyszłym tygodniu idę do kościoła u nas i załatwię. Powiedziałam, że jest decyzyjny jak nasza Amelka, a jesteśmy rodziną i nie będę się dostosowywać do innych, tylko czas najwyższy, by oni się dostosowali do nas. Będą chrzciny po mojemu i koniec. a jak się dziadkom nie podoba, to niech nie przyjeżdżają. To jest święto Amelki, a nie jego rodziny. Powiedziałam też, że może se rozmawiać z rodzicami, a ja na pewno go nie poprę i jesli chce robic pseudo-wesele, to niech se urop weźmie, bo ja nie będę stac przy garach. Zwyczaje będziemy mieli swoje, bo jesteśmy z różnych rodzin i my musimy wypracować to, co dla nas jest dobre.
Tak samo jak mnie zdenerwował z ciągłym wyjeżdżaniem do rodziców. Jemu dobrze, bo ma wolne, bo jedna babcia, druga ciotki i pociotki, a tak naprawdę dla mnie nic się nie zmienia, tylko bardziej w kość dostaję, bo oni się znudzą zabawianiem lub wracają do swoich zajęć, a ja robię to, co w domu, z tym że nie mam wszystkiego pod ręką i tego konfortu psychicznego co tu. Poza tym po weekendzie on se idzie do pracy,a mi dzieciak daje w kość, bo wybity z rytmu. PRzyznał rację. a na argument, ze jego rodzice wychodzą z założenia, ze do nich się jeździ, bo to dzieci jeżdżą do rodziców, powiedziałam, że mam dosyć. Ze niech se wychodzą z założenia jak chcą. A jak nie chcą, to niech nie przyjeżdżają, ja się nie dostosuję, bo to im jest łatwiej wsiąść w samochód i przyjechać niż nam, a jak nie to nie. Zdziwił się, ale przyznał rację.
Pruedence a z pogodą, to od nas z Wrocławia przeszła do Was.
Karolinko zdjęcia super. rośnie Twoja pociecha jak na drożdżach.