no to ja się wypowiem bo jestem właśnie w takiej sytuacji ...
oczywiscie na samym początku chcę zaznaczyc że bardzo kocham oboje moich dzieci i żadnego bardziej lub mniej tylko ta miłośc do każdego z nich jest inna...
do puki moja córcia była jedynaczką była oczkiem w głowie wszystkich i tak jest do nadal ale od kąd urodził się mój synek dużo rzeczy się zmieniło, już nic nie jest takie samo.
synek wymaga wiadomo dużo zainteresowania i opieki bo jest ode mnie zupełnie zależny, jestem chyba trochę nawet przewrazliwiona na jego punkcie bo ciąża z nim była zagrożona i codziennie dziękuję Bogu, że on z nami jest.
córcia ma teraz trudny okres.. jest zazdrosna o brata, stara się odwracac nasza uwagę od niego i ściągac ja na siebie często w zupełnie nie akceptowany przez nas sposób (po prostu dużo rozrabia i robi na złośc)...
mam takie dziwne odczucie i wrażenie, że w naszych relacjach coś jakby się poluzowało...
kocham ją całym sercem ale jednocześnie czuję, że nie mam juz z nią tak idealnego kontaktu jaki miałam do puki synek jeszcze się nie urodził.. coś pękło we mnie - nie wiem dlaczego tak się stało i czuję że mam z tego powodu wyrzuty sumienia.. zastanawiam się czy nie iśc z tym do psychologa
nie traktuję przez to córki gorzej ani jej nie odpycham, staram się z nią duzo rozmawiac , poświęcam jej czas kiedy mogę, staram się bawic z nią jak najczęsciej, mówie jej , że ją kocham i nie daję jej odczuc tego co czuję. ...
czuję się z tym źle... nie wiem czy to zwiększony instynt macierzyński w stosunku do synka (młodszego, bezbronnego) każe mi odsunąc od siebie córkę by była bardziej samodzielna.. czy to jakiś mój problem psychologiczny który można wyleczyc
nie chciałabym nazywac tego odrzuceniem starszego dziecka ale na pewno nie jest tak jak było - staram się z tym sobie poradzic sama.. w zasadzie walcze już z tym 8 miesięcy a dopiero pierwszy raz ktoś o tym przeczyta