Hej! Jestem tu nowa i nie wiem jak poradzić sobie z nową sytuacją w moim życiu.
Mój narzeczony (jesteśmy razem 4 lata i parę miesięcy, od 2 lat mieszkamy razem i w październiku bierzemy ślub), zmienił pracę tydzień temu. Zmusiła nas do tego nasza sytuacja finansowa (nie starcza od pierwszego do pierwszego, do tego długi, organizacja wesela i chcielibyśmy w końcu zdecydować się na dziecko). Wcześniej dużo czasu spędzaliśmy razem mimo tego, że zdarzało się tak, że ze względu na pracę, mijaliśmy się w domu. Teraz jest ciągle w delegacji. Może być tak, że tylko raz czy dwa razy w miesiącu będziemy się widywać. Teraz nie ma go 3 dzień a ja już nie mogę wytrzymać, wariuję, nie wiem co mam ze sobą zrobić, czym się zająć. Siedzę i ciągle boję się, że coś pójdzie nie tak, że coś między nami się zepsuje.
Wiem, że wiele par tak żyje i jakoś sobie radzą, są sobie wierni, ciągle się kontaktują i wszystko jest w porządku. Niektórzy są w gorszej sytuacji, bo nie widzą się powiedzmy rok i powinnam być zadowolona nawet z jednego spotkania w miesiącu.
Jednak dla mnie w tej chwili jest to strasznie trudne. W dzień (jak mam wolne) chodzę po mieszkaniu i szukam nie wiadomo czego, przekładam rzeczy z miejsca na miejsce, prawie nic nie jem. W nocy spać nie mogę. Brakuje mi go strasznie. Najgorsze są właśnie noce...
Nie wiem co mam ze sobą zrobić.
Może któraś z Was jest w podobnej sytuacji? Jak sobie z tym radzicie?