Strona 1 z 1

Mamy (i przyszłe mamy) studentki

: 27 lut 2008, 19:50
autor: Janiolek
W tym wątku proponuję wymienić doświadczenia mam studiujących. Niech te, które czekają na narodziny bobo wiedzą jak wygląda użeranie się z wykładowcami z dzieckiem przy piersi, a także jak przyjąć rady i pomoc naszych naukowców :-)
Chcę, żeby dziewczyny, które dopiero czekają narodziny znalazły tu pomoc z którą ja miałam problem.

: 08 mar 2008, 17:14
autor: edulita
Ja będąc w ciąży studiowałam zaocznie na PAM wydział nauk o zdrowiu miałam zagrożoną ciąze a mimo zaświadczenia od lekarza musiałam uczestniczyć we wszystkich wykładach( trzy dni w tygodniu po 12h na uczelni i dwu godzinna jazda w jedną i dwu godzinna jazda w drugą stone na i z uczelni do domu) - jakoś to przeżyłam choć nie powiem nie było łatwo i cazasami chciałam to wszystko rzucić w dodatku termin egzaminu poprawkowego wyznaczono mi na dzień spodziewanego porodu i nikt nie chciał mi go przełożyć więc robiłam wszystko żeby urodzić wcześniej z 10 dniowym noworodkiem przy piersi pojechałam na egzamin poprawkowy :ico_noniewiem: a już z trzymiesięczną córeczką broniłam się. Wiem że nie jestem jedynym przypadkiem takiego traktowania :ico_nienie: . Nie potrafie jednak zrozumieć dlaczego tak było nie chciałam ulgowego traktowania tylko odrobiny wyrozumiałości i człowieczeństwa tym bardziej że studiowałam na wydziale którego dziekanem był ginekolog, a kiedy poprosiłam o zwolnienie tylko z niektórych wykładów bo mam ciąże zagrożoną on mi odpowiedział beszczelnie "a czym sobie pani ciąże zagroziła , ciąża to nie choroba" :ico_szoking:

[ Dodano: 2008-03-08, 16:15 ]
Ciesze się że te studia mam już za sobą :-)

: 09 mar 2008, 21:58
autor: Janiolek
Ja urodziłam 21go pazdziernika. Zapowiadalam wszystkim, ze urodze pod koniec listopada - termin mialam na 20go listopada. Dogadalam się ze wszystkimi prowadzacymi, mialam chodzic tylko na rosyjski i cw z kultury rosyjskiej po porodzie (cw. z kultury prowadzila 31letnia pani doktor, ktora rowniez urodzila swoja coreczke na 2m roku. Na poczatku kazala mi chodzic, a juz tydzien pozniej powiedziala, ze przygotuje mi liste zagadnien ktore bede miala zdac. Zadnej listy nie bylo, przez miesiac nie chodzilam i przeszlo). Problem notorycznie robi mi jedna profesor, ktora zgodzila sie zebym nie chodzila na wyklady (mialam z nia 2 przedmioty) jednego egzaminu nie zdalam (jak inni nie chodzacy na wyklady) na drugim nie bylam bo musialam isc z Lenka do lekarza. Na poczatku robila mi cholerne problemy z dopuszczeniem mnie do egzamow. Literature jakos zaliczyla z kultury kazala mi przyjsc jeszcze raz i nie pojawila sie. A do tego w kolko powtarzala ze "To bylo na wykladzie" "jakby pani chodzila na wyklady" Juro w koncu do niej ide umowic sie na te egzaminy, zobaczymy co bedzie, Przeciez w pazdzierniku mowila ze moge przesunac termin egzaminu i moge zdawac do czerwca nawet bo mamy rozliczenie roczne, a nie semestralne....Trzymajcie wszystkie kciuki

: 10 mar 2008, 09:01
autor: Ewcik
ja jestem na studiach zaocznych na 5roku. alicję urodziłam 9maja, więc tuż przed sesją. Wykładowcy nie robili mi żadnych problemów z przeniesieniem egzaminów. Starałam sie wszystko pozaliczać przed porodem, ale nie dałam rady. W lutym nie zaliczyłam 3 egzaminów (z sesji zimowej). poprawkę jednego miałam wyznaczoną na 12maja, z wiadomych przyczyn nie pojawiłam się na niej, potem kolejny termin był 22 września. W ten dzień chrzciliśmy Alę i mieliśmy śłub kościelny. Więc też nie mogłabym zdawać. Wykładowca specjalnie dla mnie wyznaczył jeszcze jeden termin, musiałam jechać na egzamin z wózkiem bo nie miałam z kim zostawić dziecka. Pisałam sama. I zdałam :-D dwóch pozostałaych nie dałam rady zdać. Powtarzałam je na ta tym semestrze co minął, robiąc równocześnie normalny cylk studiów Nic nie płaciłam.
Jeszcze przed prodem poumawiałam sie z wykładowcami w sprawie egzaminów z sesji letniej. Jeden z nich zupełnie mnie zwolnił z egzaminu, przepisując ocenę z ćwiczeń. Reszta też mi poszła na rękę, zadajac do napisania prace do domu. Miałam na to czas do czerwca.
Teraz jestem juz na ostatnim semestrze. Mam tylko jedne zajęcia i seminarium. Na seminarki nie chodzę. Mam się tylko pojawiać jak napiszę coś nowego. A zajecia mam z moim promotorem. W sumie 3h siedzenia. Ostatno stwierdził ze mam iść na spacer z córką a nie słuchać jego wywodów...... :-D