On a rodzina....
: 22 mar 2009, 01:01
I zaczęło się - no cóż przygotowywałam się do tego - kwestia: co ludzie powiedza?
Od pewnego czasu moi rodzice drązą temat mojego.
zawsze im coś nie pasuje: a to nie wejdzie do góry a to nie porozmawia, a to nie pokiwa a to znów coś nie tak.
Sytuacja jest taka, że nie przepadają za sobą (niestety z winy moich rodziców:/) i chociaż niby był już GORACY czas, i teraz niby sie wyciszyło, Rodzicom znów coś nie pasuje.
Już nie wiem co dla nich jest większym problemem - czy ze spędzam z moim czas - jade zle, bo np za długo, bo np po co, ect. Nie jade - też źle.
Męczy mnie to masakrycznie, bo chociaż mojemu przeszkadzaja niektóre rzeczy w moich rodzicach to nie komentuje tego, ale moi rodzice musza, na kazdym kroku.
Jeszcze siostra mamy - niby milusińska, ale śrubkę w dupke.
Dzis się rozpętała awantura, o co?
Bo mój wpadł an pomysł, że dawno chorej Babci nie widziałam i pojechaliśmy do niej.
I pierwszy problem: ciocia musiała przygadac, ze po pieniądze przyjechałam (jakbym kiedys od babci wzieła - i drugi problem - nieraz Babcia dawała cioci pieniadze dla nas a ona je po prostu podkradąła i brala dla siebie - ale przymykalismy na to oko)
Drugi: by jeszcze bardziej nakręcić moją mamę opowiadała takie bzdury że aż zwatpiłam czy ja tam byłam bo nic na ten temat nie słyszałam by było mówione.
Tak sie wkurzyłam, ze powiedziałam mamie, że już nigdy przenigdy tam nie pojade - a jak cos postanowie to koniec - i co usłyszłam, że to mój mnie nastawia przeciwko nim.
A co mój chciał - zawieść tam, bo moj tata w ogole tam nie chce jezdzic. Chciał dobrze a ja teraz płacze przez matke i to jej "nie, ze coś krytykuje, ale...
lub ojca "ty zawsze jak wracasz od niego (jakby nie miał imienia) to taka agresywna... - nawet jak nic nie mówie, nic nie krytykuje.
czy ktoś mi potrafi wytłumaczyć dlaczego tak a nie inaczej sie rodzice zachowuja?
najgorsze (?) jest to, że niby to rodzice a jeśli mam problem to zwracam sie do niego wpierw a nie do rodziców. Dlaczego? bo chociaz mi nieraz pomoga, to zawsze wyrzygują. a mój? mój pomoże a nigdy potem nie wypomina.
Dlaczego można by rzec że obcy facet jest lepszy dla mnie niż rodzice?
Od pewnego czasu moi rodzice drązą temat mojego.
zawsze im coś nie pasuje: a to nie wejdzie do góry a to nie porozmawia, a to nie pokiwa a to znów coś nie tak.
Sytuacja jest taka, że nie przepadają za sobą (niestety z winy moich rodziców:/) i chociaż niby był już GORACY czas, i teraz niby sie wyciszyło, Rodzicom znów coś nie pasuje.
Już nie wiem co dla nich jest większym problemem - czy ze spędzam z moim czas - jade zle, bo np za długo, bo np po co, ect. Nie jade - też źle.
Męczy mnie to masakrycznie, bo chociaż mojemu przeszkadzaja niektóre rzeczy w moich rodzicach to nie komentuje tego, ale moi rodzice musza, na kazdym kroku.
Jeszcze siostra mamy - niby milusińska, ale śrubkę w dupke.
Dzis się rozpętała awantura, o co?
Bo mój wpadł an pomysł, że dawno chorej Babci nie widziałam i pojechaliśmy do niej.
I pierwszy problem: ciocia musiała przygadac, ze po pieniądze przyjechałam (jakbym kiedys od babci wzieła - i drugi problem - nieraz Babcia dawała cioci pieniadze dla nas a ona je po prostu podkradąła i brala dla siebie - ale przymykalismy na to oko)
Drugi: by jeszcze bardziej nakręcić moją mamę opowiadała takie bzdury że aż zwatpiłam czy ja tam byłam bo nic na ten temat nie słyszałam by było mówione.
Tak sie wkurzyłam, ze powiedziałam mamie, że już nigdy przenigdy tam nie pojade - a jak cos postanowie to koniec - i co usłyszłam, że to mój mnie nastawia przeciwko nim.
A co mój chciał - zawieść tam, bo moj tata w ogole tam nie chce jezdzic. Chciał dobrze a ja teraz płacze przez matke i to jej "nie, ze coś krytykuje, ale...
lub ojca "ty zawsze jak wracasz od niego (jakby nie miał imienia) to taka agresywna... - nawet jak nic nie mówie, nic nie krytykuje.
czy ktoś mi potrafi wytłumaczyć dlaczego tak a nie inaczej sie rodzice zachowuja?
najgorsze (?) jest to, że niby to rodzice a jeśli mam problem to zwracam sie do niego wpierw a nie do rodziców. Dlaczego? bo chociaz mi nieraz pomoga, to zawsze wyrzygują. a mój? mój pomoże a nigdy potem nie wypomina.
Dlaczego można by rzec że obcy facet jest lepszy dla mnie niż rodzice?