Strona 1 z 18

Jak żyć z teściami pod jednym dachem?

: 05 mar 2010, 23:56
autor: irysek
Wiem że teściowa to temat stary jak świat. I tak w dniu teściowej odważyłam się w końcu napisać o swoich smutkach i przeprawach ze swoją własną osobistą teściową, a że mieszkam u niej jest tym bardziej ciekawie. Ciekawa jestem czy tylko ja mam takie odczucia i problemy? Na pewno wasze rady i doświadczenia ( w przeciwieństwie do doświadczeń teściowej) będą mi pomocne i może ulży mi że nie ja pierwsza.


Wiele razy powtarzałam wszystkim że nowej rodziny nie buduje się na starych tradycjach tylko we własnym gnieździe.
Zawsze byłam dość samodzielna już w średniej szkole mieszkałam sama później studia i przyzwyczaiłam się do samodzielności i swobody. Az tu los postanowił utrzeć mi nosa choć robiłam wszystko co mogłam to wylądowałam u teściów. Teściową chwaliłam sobie aż do momentu kiedy dowiedziała się że będziemy mieli dziecko wcześniej do niczego się nie wtrącała aż tu nagle "że mam spodnie za ciasne- dzidziusia cisnę ( w 2 m-c :ico_ciezarowka: )" ale najgorzej czuję się teraz kiedy już jest z nami mój synek. Dzięki pomocnej teściowej ominęła mnie pierwsza kąpiel mojego dziecka mimo że całą ciążę powtarzałam że ja się nie boję kąpać dzidzi bo robiłam to już wiele razy ( nawet teraz lecą mi łzy bo nie umiałam się postawić). Mam wrażenie że wszystko robię źle od przewijania synka do podgrzania zupki. Takich przykrych dla mnie sytuacji jest bardzo wiele i po prostu czuję że tracę bardzo wiele z życia mojego dziecka przez to że muszę się liczyć z jej zdaniem. Nie uważam że zawsze mam rację ale czy nie mam prawa uczyć się na swoich błędach? Wiem też że przecież ona nie chce źle ale tak jakoś wychodzi. Jak ostatnio usłyszałam że ona się cieszy że nie dostaliśmy kredytu na mieszkanie ( co dla mnie było wielką tragedią) to po prostu brakło mi słów. Ja rozumiem że ona nie chce zostać sama na starość ale dlaczego ktoś ma decydować o moim życiu za mnie? :ico_placzek:

:ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:
Najważniejsze dla mnie jest że mam zdrowe dziecko ale czy nie mam prawa być szczęśliwą?

A może wy macie wspaniałe teściowe z którymi świetnie się dogadujecie? Chętnie poczytam o takich może się czegoś nauczę. :-)

: 06 mar 2010, 12:03
autor: NowaSejana
ja tez mialam wiedzme tesciowa, ktora synek cenil ponad wszystko, byla najwazniejsza, najwyzsza w hierarhii...
Az doszlo do tego, ze wzielismy rozwod...
Ale to dluzsza historia...

Nie mam najmniejszego zamiaru juz nigdy mieszkac z tesciami...
A moze moglabys z nia na spokojnie porozmawiac, powiedziec co Ci lezy na sercu... Czy tak sie nie da??
A jak na to zapatruje sie Twoja maz??

: 06 mar 2010, 16:34
autor: Tweety123
oj, ja mieszkam z teściem i jego "dobroć" tzn wyręczanie mojego męża doprowadza mnie do szału!!! zamiast być pomocnym ja czuję że mi we wszystkim przeszkadza, mój mąż przyzwyczajony do tego w końcu 30 lat tak miał...a mnie po prostu trafia :ico_zly: :ico_zly: no ale cóż, na razie nie przeprowadzimy się, bo on do prowadzenia domu się nie nadaje, a jego 2 córki wyjechały za granicę i mi pozostawiły "opiekę" nad teściem...

: 06 mar 2010, 17:01
autor: irysek
NowaSejana Właśnie obawiam się że jeśli ta sytuacja się nie zmieni to i u nas tak to się skończy i będzie wielki rozwód mimo że ślubu wielkiego nie było. Mój mąż stara się jak może stawać po środku czasami po mojej stronie i delikatnie zwróci uwagę ale bardzo rzadko i tylko wtedy kiedy ja już zrobię straszną awanturę że coś mi bardzo przeszkadza. Ja też go trochę rozumiem ma szacunek do matki i nie zmienię go w jeden dzień. Ale jeśli mi ma do powiedzenia że przesadzam to jakoś nie myśli o tym czy ja poczuję się urażona. Ja też po prostu nie czuję się tu jak u siebie tylko jak bym na chwilkę gdzieś wpadła mąż mieszkał tu całe życie i nie ma takiego problemu bo on jest u siebie.
Tweety123
A czyli " dostałaś w spadku teścia" też miło! Pewnie jak moja teściowa chęci ma i bardzo by chciał a wychodzi jak wychodzi co?
A nie masz problemu ze swobodą? Mi ciężko z teściami za ścianą wykrzesać choć odrobinę romantyzmu bo wystarczy że zapalę dwie świeczki a już się pyta ( teściowa)czy światła ma nie być? I ogólnie o swobodzie nie ma mowy Ok później się odezwę bobas wzywa!

: 07 mar 2010, 12:10
autor: NowaSejana
Mi ciężko z teściami za ścianą wykrzesać choć odrobinę romantyzmu bo wystarczy że zapalę dwie świeczki a już się pyta ( teściowa)czy światła ma nie być?
ludzie w tym wieku tego nie rozmieja.. u nich tylko bylo "po bozemu" heheh
A czyli " dostałaś w spadku teścia" też miło!
a moze tak tescia Tweety123 z Twoja tesciowa irysek zapoznac??
I bedziecie mialy obie spokoj

: 07 mar 2010, 21:39
autor: irysek
A moze moglabys z nia na spokojnie porozmawiac, powiedziec co Ci lezy na sercu... Czy tak sie nie da??
To chyba niemożliwe obraziła by się na śmierć i nie weszła do naszego pokoju przez miesiąc a ciężko żyć z kimś w jednym domu i się z nim nie odzywać.
a moze tak tescia Tweety123 z Twoja tesciowa irysek zapoznac??
No szkoda ale to nie realne bo teść ma się całkiem nieźle zresztą źle im nie życzę. Tylko chciałabym żeby nie wtrącali się do wszystkiego a pomagali kiedy to jest potrzebna ( np. kiedy poproszę a czasem rzeczywiście proszę ) a najlepiej byłoby się wyprowadzić. Szkoda że jakoś nam nie wychodzi.

: 07 mar 2010, 22:02
autor: NowaSejana
Szkoda że jakoś nam nie wychodzi.
w koncu kiedys musi sie udac i sie napewno uda..
Tylko chciałabym żeby nie wtrącali się do wszystkiego a pomagali kiedy to jest potrzebna
mi sie wydaje, ze tacy ludzi probuja byc na sile potrzebni i nie zdaja sobie sprawy z tego, ze wiecej przeszkadzaja niz pomagaja...
Taka niestety jest tez np moja babcia...
To chyba niemożliwe obraziła by się na śmierć i nie weszła do naszego pokoju przez miesiąc a ciężko żyć z kimś w jednym domu i się z nim nie odzywać.
to identycznie jak z moja babcia... Tylko ona np musi miec zawsze racje.. nawet wtedy kiedy faktycznie jej nie ma...

: 07 mar 2010, 23:03
autor: irysek
w koncu kiedys musi sie udac i sie napewno uda..
pewnie że wcześniej czy później musi się udać bo ja już nie odpuszczę jestem tak uparta ze będę próbowała aż się uda ale czuje ze dużo tracę z życia mojego dziecka przez te dobre rady i pomaganie na siłę i boje się że tego nie uda się już odzyskać z wszystkiego trzeba się tłumaczyć a po co to a na co tamto oczywiście nie zabroni mi ale co się nagada to ja muszę słuchać.
mi sie wydaje, ze tacy ludzi probuja byc na sile potrzebni
masz świętą rację

: 09 mar 2010, 19:06
autor: NowaSejana
z wszystkiego trzeba się tłumaczyć a po co to a na co tamto oczywiście nie zabroni mi ale co się nagada to ja muszę słuchać.
pamietam jak mieszkalam z moja mama i babcia... gdzie wychodzilam z dziewczynkami to bylo: a ubierz je tak, a nie tak.... dalas im jesc?? A gdzie idziesz? A po co? Kiedy przyjdziesz? Tylko nie wracaj zbytpozno i ble ble ble
A potem: A gdzie bylas? Z kim? Co robilas? Czemu tak pozno wrocilas itd...
Jak na przesluchaniu....
Strasznie mnie to meczylo... No a teraz mieszkam sama i sie od tego odzwyczailam...
Bardzo tesknie do polski i za jakies 2-3 tyg wyjezdzamy do PL, ale powiem Ci, ze boje sie, ze moje wyobrazenie o idealnym wyjezdzie zniknie... Ze znowu mama i babcia beda do nas wkladac swoje 5 groszy.. A najbardziej boje sie tego, ze tak mnie zmeczy to ich pomaganie, ze po 2 dniach bede miala ochote wracac do domu...
A na ten wyjazd czekam juz od 7 mies... a boje sie, ze sie zniszczy jak domek z kart... jednym glupim pytaniem babci...

: 09 mar 2010, 20:10
autor: mama Kasia
Witajcie!!! Ja również mam to wątpliwe szczęście mieszkac teściami! O mojej teściowe,to mogłabym epopeję napisac, a i teściowi niczego nie brakuje. Zacznę od tego, niesamowicie się między sobą kłócą, teściu coś tam mamrocze pod nosem, a teściowa drze buzię, nie przebierając w słowach, przekleństwa, wyzwiska... Teściowa za nic ma zarówno teścia, ale i mojego męża, mnie, swoją córkę i jej męża... Jedyną osobą która ma względy to jej najstarszy synek: zakonnik! Jego to by postawiła na ołtarzyku i modliła się do niego. Bardzo go lubię, jest fajnym facetem, nie jakimś nawiedzonym zakonnikiem. Ale bez przesady. Mój mąż słyszy tylko że jest głupi, na niczym się nie zna, że jest leniwy, ja nic nie potrafię w domu zrobic, itd,itp...Na szczęscie mamy trochę osobne mieszkania, bo zajmujemy góre i mamy osobną kuchnię i jak mam ich dosyc to po prostu prze 2 dni nie schodzę na dół:) To tylko pokrótce napisane, gdybym miała pisac więcej, to chyba bym jutro skończyła... Ogólnie wtrącanie, rozkazywanie narzekanie! Pociesza mnie tylko fakt, ze mój mąż trzyma mąją stronę! A raczej NASZĄ stronę, naszej rodzinki. I to jest chyba najważniejsze, oparcie w tej drugiej połówce! Pozdrawiam!