Forum dla kobiet | NaObcasach.pl

Zastanawiam się ostatnio dlaczego rodzice coraz rzadziej kupują maskotki dla swoich pociech? Nie wiem czy tylko ja na to zwróciłam uwagę? Moje znajome mamy najczęściej kupują swoim dzieciom zabawki edukacyjne albo jakieś wymyślne elektroniczne gadżety (komputerki dla dzieci itp.). Czy ktoś jeszcze w ogóle traktuje pluszaki jak pełnoprawny prezent? Kiedy byłam dzieckiem nie miałam w zasadzie nic innego poza paroma pluszakami i nie odbiło się to na mnie negatywnie.

u nas w domu jest tyle maskotek że sama moglabym otworzyć sklep Nie są to maskotki duże z racji tego że Martynka ma mały pokój

ale za mojego dziecinstwa nikt w ogole o komputerach nie słyszał, a co dopiero dla dzieci zabawkach typu laptop czy telefon komórkowy

dokładnie. Mnie osobiście to przeraża... kiedyś było widać dzieci na podwórku. Grały w piłkę, skakały w gumę, na skakance.... itd a teraz to praktycznie każde siedzi u siebie w domu przed komputerem lub TV

Ale chyba kiedys było po prostu bezpieczniej

czy ja wiem, możliwe. Ja wychowałam się na placu osiedlowym i córka teraz na tym samym :) a z tego co pamiętam "mendy osiedlowe" zawsze były.

wracająć do tematu. Ja córce kupuję maskotki. Ma ich sporo. Ostatnio do kolekcji dołączyła foczka - przytulanka kupiona specjalnie do przedszkola i konik oczywiście w jedynym słusznym kolorze

moje dzieciaczki mają mnóstwo pluszaków-ze 3 wielkie worki wyniesione do piwnicy z braku miejsca w pokoju tak więc już żadnych pluszaków nie kupuję :) wolę kupić jakieś gry albo zabawki edukacyjne :)

Łukasz ma mnóstwo maskotek, oststnio część powedrowała do przedszkola, bo bawi sie tylko niektórymi i szkoda zeby leżały i sie kurzyły

Moja Mila maskotek ma kilka, ja miałam dziesiątki- wszytskie wydałam nim zaszłam w ciążę.

A czy zauważyłyście, ze nie tylko dzieci wolą komputery od podwórka? Ja widzę po sobie jak nie raz tracę głowę i zamiat posiedzieć razem z rodzinką ciągnie mnie do kompa.

No widzicie - może same jesteście mamami które nie dały się do końca ogłupić temu trendowi kupowania samych zabawek edukacyjnych i "stymulujących rozwój". Ja pamiętam jak byłam dzieckiem i z koleżankami sobie same szyłyśmy lalki - to było dopiero rozwijające bo później o taką maskotkę się dbało jak o nic innego. W ogóle to teraz też nie widzę w sklepach takich klasycznych maskotek, jakieś same potworki i zwierzaki. Dziwnie to trochę wygląda, zastanawiam się skąd się bierze taki trend.

Moj synek ma wiele maskotek, ale rangi przytulanek dorobiło się kilka, miś , królik i mały jeżyk z ikei, taki z ogromną metka był i kosztował 1,99. Ale to jego ulubiona maskotka