mam nadzieję, że Was to troszkę pocieszy:
jak urodziłam Adrianka to mama teściowa a nawet tato i teściu wszyscy bardzo chcieli pomagać a ja byłam przez nich podwójnie zmęczona. Przychodzili robili wiele szumu przekładali mi co chwila dziecko i cały czas tylko rób tak i tak... tego nie dawaj, no kto to widział, ale czasy...kiedyś tak z dzieckiem się nie wyprawiało...ufff
i moje biedne dziecko związane wręcz na sztywno w jakimś rożku z pieluchą tetrową gdzie po małym "bum" był cały ufajany...itp, a kąpiele to woda za gorąca to za zimno w pokoju, to czemu nie ma czapki a czemu to i czemu tamto, źle pielęgnujesz pępuszek itp itd........w sumie podziękowaliśmy rodzicom ku ich wielkiemu zdumieniu i rozczarowaniu (wręcz się obrazli) a my na spokojnie już bez nerwów daliśmy sobie radę ze wszystkim..........poprostu to instynkt.
Mój mąż nigdy wcześniej nawet nie trzymał niemowlaka, bo się przeraźliwie bał a malusieńkiego Adrianka kapał najlepiej ze wszystkich, ba już na drugi dzień jeszcze w szpitalu przebierał mu pampersiki....
więc GŁOWA DO GÓRY