Rety, dawno mnie tu nie było. To wszystko przez mojego brata - przyjechał i jak zawsze ma milion pomysłów na minutę, w ogóle nie zostawia mi czasu. Do tego jeszcze w środę wyjeżdzamy (pod Dortmund
) na komunię siostrzeńca Sebka i trzeba się przyszykować. Przeraża mnie wizna kilku gdzin w samochodzie. Muszę pstryknąć fotkę mojego ubranka, już jest gotowe.
A co do rodziców, to was rozumiem. Nie mogłabym z mamą mieszkać, bo bysmy się pozabijały. Coprawda moja mama nie jest z tyc wtrącających (bo sama mieszka z wścipską teściową, czyli moją babcią), ale jest niesamowicie uparta i lekko despotyczna, a ja wcale nie jestem lepsza (wdałam się w mamusię). Jak jeszcze mieszkałam z rodzicami, to czasem takie wojny toczyłyśmy, że ojciec i bracia woleli wyjść z domu. A teraz jest moją najlepszą przyjaciółką - tajemnica w tym, że jak zaczynają się iskry sypać, to każda idzie w swoją stronę
. Za to babcia, to fenomen. Wszystko o wszystkich musi wiedzieć (łącznie z tym, czy co rano odpowiednio du... myją) i jak coś wymyśli, to nie wygrasz. Ostatni hit - babcia postanowiła kupić nam obrączki i teraz musimy wziąć kredyt, wziąć szybko ślub i użądzić wesele, bo babcia chce 500 zł wydać
. Oczywiście olewam to. To okropne, bo to w końcu moja babcia, ale mam na nią uczulenie i zwyczajmie jej unkam. Co niestety nie jest łatwe.