eSKa ja nigdy nie planowałam tego, że będę mieszkać za granicą, owszem rozważałam jakiś wyjazd, ale na pewno nie na stałe i na pewno nie do Norwegii która zawsze kojarzyła się mi z zima i chłodem. W grę wchodził jakiś wakacyjny wyjazd w celu podreperowania budżetu. Ja czułam i czuje się dumna z tego że jestem Polką i zawsze miałam plany związane z naszą ojczyzną. Moje podejście zmieniło się w momencie w którym poznałam Krzyśka. On mieszka i pracuje w Norwegii od 6 lat. Cały okres naszego narzeczeństwa spędziliśmy na odległość, było strasznie ciężko, bo jak tu dobrze poznać człowieka widując się z nim co 3 miesiące?? Kiedy już byłam pewna, że Krzysiek to ten jeden jedyny, podjęłam decyzję żeby jechać z nim do Norwegii, nie wyobrażałam sobie że ja będę w Polsce a on za granicą, wiem, że wiele par tak żyje, ale dla mnie takie małżeństwo nie miało by sensu. A już wogóle nie wyobrażałam sobie, że Nasze dziecko miało by się wychowywać bez ojca. Początkowo próbowałam namówić Krzyśka żebyśmy zostali w Polsce, ale nie chciał się na to zgodzić, wiedząc jak wygląda życie tu i z czego musiałby zrezygnować... Poświęciłam możliwość studiowania, zostawiłam rodzinę i wyjechałam do zupełnie mi wtedy obcego i nieprzyjaznego kraju, nieznajomość języka norweskiego strasznie ogranicza, w domu siedzieć nie chciałam więc podjęłam się najprostszej pracy-sprzątania.... I chociaż nie jest mi łatwo, szczególnie na początku łzy napływały do oczu i przychodziły chwile załamania, to dziś nie żałuję swojej decyzji. Jestem najszczęśliwsza na świecie, bo mam obok ukochaną osobę, to tu przyjdzie na świat nasze upragnione Maleństwo i to tutaj mam większe szanse rozwoju. Wierzę, że wszystko będzie dobrze i że uda się mi coś osiągnąć, że nie zakończę swojej kariery na sprzątaniu
Na szczęście są telefony, jest internet, podróże coraz tańsze i ta tęsknota ma swoje plusy, bardziej docenia sie wartość rodziny... Mam nadzieję, że w najblizszym czasie nie stchórzę :)