Doris po pierwsze to

dla Kingusi! po drugie dla Was, za spotkanie i wspaniałe zdjęcia!ja też chcę się z kimś spotkać, ale na razie to graniczy z cudem...bo wszędzie daleko...

Ja podaję Hani vigantol...i z dawaniem prosto do buzi jest problem bo nie ma zakraplacza porządnego...daję więc 2krople na łyżeczkę z odrobiną mleka i do dzioba...czasem się uda, czasem nie...Witaminy C nie muszę dawać..dlazcego?plantex...jakoś mnie nie przekonuje...Hani to nic nie dawało.ale zobaczysz...W razie co, pamiętaj o tym co polecałam, na prawdę rewelacja!
Ewcikto fajnie, że wmiarę się mieszka...Widzę, że szwagierka wreszcie sie na coś przydaje...Ale tego 4piętra to nie zazdroszczę...Życie w miescie jest straszne,...ale trzeba żyć!wyrobisz mięśnie jak strong woman! a schodzenie z wózkiem...

w głwoie mi się to nie mieści...
Patrycja widzę że kolejna jesteś chorowita...co my mamy ze zdrowiem babki? Sikorka coś się nie odzywa...muszę do niej napisać. A Ty wracaj do formy!ale póki co, to leń się ile wlezie!trzeba to wykorzystać!
Massumi śliczne te Wasze dzidziulki! słodkie...jak reklama polityki prorodzinnej

ale na razie mnie to nie przekonuje,hehehe.
Gosia Ty się opanuj! no weź...chyba nie chcesz chodzić w pampersach!!!

daruj sobie te konewki...wystarczy, że teraz Huberta będziesz dźwigać! a jak akcja naprawa wózka???
Jagódka wyluzuj...mi się też nic nie chce...upał męczy jak diabli...zbiera się na jakiś deszcz,a le na razie nic z tego...
Hania w nocy-anioł! znowu po kąpieli o 19 i jedzeniu spała do po 1!!!! potem obudziła się po 4, potem o 7.30...teraz śpi, ale byłyśmy na spacerze...spreparowała ogromną kupę!potem ponad godzinę leżała i dokazywałyśmy sobie, śpiewam jej, gadam głupoty a ona się śmieje i próbuje znowu coś wydusić z siebie...A jak sie denerwuje biedna, ze nic nie wychodzi...żal mi jej. Ale pogodne z niej dziecko...
A mnie męczą...

hemoroidy

dupsko mnie już tak boli, że szok...przełamałam sie wreszcie i używam jakies czopki

ale na razie bez efektu...maść...i w ogóle...i nonono nadal bolil!
a pojutrze do fryzjera!

niezmiernie mnie to cieszy!
a!woczoraj ważyłam Hanię na wadze łazienkowej

najpier siebie (zostało mi 5kg!) a potem z nią...wyszło mi z obliczeń że waży 4300, więc przybrała 1200przez 5tygodni...chyba nie za dużo, ale normalnie...już jest za co złapać. I te wałeczki na nogach...ech...A jak sobie pomyśłałam, że na wigilię to mi już siądzie w łóżeczku...rety...a dopiero się w brzuchu kręciła...