Ja już sama nie wiem...Hania mnie zadziwia...macierzyństwo przerasta...Ona jakby...zwariowała? No już nie wiem...Czy to normalne, że najedzone niby dziecko rzuca się na smoczek? albo tak wierci się w łóżeczku i trze buźką o podusię???zaczynam się bać, czy ona się najada... Chyba jutro w dzień zrobię test...rozmrożę większy woreczek mleka i jej zapodam butelką. Jak będzie spokój po jedzeniu- znaczy się nie najada...I co wtedy??? męczyć ją i sibiebie czy zapodać sztuczne??? ojejejjeejej........
tak...silna jestem...no jak cholera...że szepczę do dziecka Bogu ducha winnego, że mam już dość, że ma przestać...wkurza mnie jej płacz...
J dziś jakiś inny...Wrócił z pracy i od razu się rzucił do pomocy...nawet poszedł na prawie 2godziny na spacer...mogłam strzelić drzemaska... miło, miło....
He, zobaczył grafik... no się uśmiał nie wiem czemu? bo ja całkiem poważnie to traktuję...A! i pyta,czy łazienkę może już odhaczyć? nie, bo przecież grafik jest rozpisany od poniedziałku, a przez te dwa dni nie sprzątał!hehehe....koniec wykorzystywania mnie!
Ja noszę do odbijania...bo Hania się wybudza jak ją męczy...a jak przysypia na ramieniu to poklepuję...A z usypianiem nie ma potem problemu...
Massumi weź przyjedź i daj mi korepetycje z życia rodzinnego...
I co ja teraz robię??? siedzę z winem... w piżamie i se mam czas dla siebie...Hania jakoś usnęła...mieszkanie nie sprzątnięte...jutro też jest dzień! i w nonono to mam...jak zaczniemy zarastać to sprzątnę...hehehe
Ok, idę szukać rady na to moje pobudzone dziecko...